Rozdział pisałam pod natchnieniem sountracka Orochimaru. Zalecam do słuchania go podczas czytania. KLIK
*****
Świat
jest ponurym miejscem. Czasem musisz strzelać pierwsza.
Tahereh
Mafi – Dotyk Julii
Z góry
spoglądała na kaskady pól ryżowych. Obok płynął wodospad, który był granicą
Kraju Dźwięku i Ognia. Dolina Końca została upamiętniona dwoma olbrzymimi
posągami walczących – Hashiramy Senju po stronie Kraju Ognia i Madary Uchihy po
przeciwnej stronie, co symbolizowało jego odejście z Wioski. Posągi przyjmowały
pozę tradycyjnej pieczęci pojedynku.
Hinata
usiadła na skale w pozycji lotosu, ułożyła dłonie na kolanach i zaczęła głęboko
oddychać. Aktywowała Byakugana. Skupiała się na tym, aby mieć jak największe
pole widzenia.
Hidan
miał zagonić Yugito w zasadzkę. Deidara rozmieszczał ładunki wybuchowe w
skałach. Hinata żałowała, że to piękne dla niej miejsce zostanie zniszczone. Fū
w tym czasie rozciągała się i rozmawiała z Itachim. Uchiha rozciągał linki przyczepione
do kunai, tworząc pułapki. Gdy Deidara skończył swoją pracę, stworzył dużego
ptaka, na którego wsiadł i razem z Fū, która stworzyła z ogonów demona
skrzydła, zaczęli patrolować teren z góry.
Nawałnica
spowodowała, że trudno było utrzymać się na skałach. Zaczął wiać mocny wiatr.
– Mam
ich, zbliżają się – krzyknęła Hinata, rozbudzając wszystkich. – Widzę piątkę
osób piętnaście kilometrów stąd.
– Opisz
mi ich – rozkazał Itachi.
– Na
przedzie biegnie kobieta z bardzo silnym przepływem chakry, obok niej widzę
mężczyznę… chyba jej brata. Z tyłu trójka – kunoichi z kataną i dwóch shinobi.
Jeden z nich ma zestaw medyczny, drugi – shirukeny. Znalazłam znak klanowy, ale
go nie rozpoznaję – powiedziała. – Wygląda jak księżyc za chmurami.
Hinata
wytężyła wzrok.
– Klan
Yotsuki. Okaże się na miejscu, czy mam rację. Charakteryzują się niebieskimi
włosami i słabymi oczami…
– Cała
trójka ma okulary – odrzekła.
– Ze
względu na ich słaby wzrok są bardzo łasi na Byakugana. Musisz uważać, Hinata.
Trzymaj ich na dystans.
–
Chcieliby mieć moje kekkei genkai? – spytała zaciekawiona Hinata.
–
Próbowano cię kiedyś porwać, racja?
– Tak,
kilka razy – odpowiedziała.
– Jestem
pewien, że klan Yotsuki był odpowiedzialny za chociaż jeden z tych incydentów.
Hinata
przełknęła gorzką ślinę. Ostatnie czego potrzebowała to klan chcący odebrać jej
oczy.
– Widzę
Hidana – powiedziała, gdy zobaczyła mężczyznę w płaszczu Akatsuki. Hinata znała
go jedynie z raportów. Nigdy wcześniej nie widziała tak nieodgadniętego
uśmiechu – pogardliwy i pełen rezonu, ale zdecydowanie nie wyrażający radości,
raczej ekscytację. Jego opaska sugerowała, że pochodził z Yugakure.
–
Schowaj się – polecił Itachi. Mężczyzna ukrył swoją chakrę.
Hinata
ukryła się w bezpiecznym, oddalonym o kilkanaście metrów miejscu. Nie ukryła
jednak swojej chakry i nie dezaktywowała Byakugana.
Yugito
przestała biec. Zatrzymała się, gdy ujrzała Itachiego.
– Uchiha
– powiedziała głosem, jakby spodziewała się mężczyzny. – Myślicie, że
zagoniliście nas w kozi róg, jednak to my was tutaj zaprowadziliśmy!
–
Suiton: Suiryūdan no Jutsu! – Członkini klanu Yotsuki wykonała pieczęcie i
wzburzyła wodę. Z wodospadu wyłonił się smok, który skierował się w stronę
Itachiego.
Uchiha
skopiował ruchy i powtórzył jutsu kobiety. Dwa smoki siłowały się ze sobą, aż
Deidara zdetonował jedną z bomb, powodując przerwanie obu technik. Z nieba
rzucił swoją glinę, aby rozdzielić drużynę z Kumogakure. Odskoczyli.
Hidan
dobiegł do reszty i rzucił kosą we wrogą kunoichi.
–
Porwana dziewczynka jest teraz zdrajczynią? – spytała głośno Yugito, patrząc
się w stronę Hinaty. – Poszukują cię we wszystkich wioskach, kto by pomyślał,
że najdroższa córka Hiashiego jest uciekinierką.
– Hyūga?
– odezwał się mężczyzna z klanu Yotsuki.
Hinata
zacisnęła dłonie w pięści. Jej miejsce oraz tożsamość zostały wykryte. Yugito
musiała być sensorem. Wyszła z ukrycia i dołączyła do drużyny.
Wiadomość
o tym, że jej szukano, wywołała w niej poruszenie. Kto ją szukał? Klan?
Przyjaciele?
–
Jesteście Akatsuki, nie pozwolę wam uciec. Przyrzekam na swoje imię, Nii Yugito
z Wioski Ukrytej w Chmurah, że was zabiję! – Kobieta uniosła kącik ust do góry.
–
Zabijesz mnie? Wkurzają mnie takie żarty! To ja zabije ich wszystkich! – Machną
ręką nie tylko na drużynę z Kumogakure, ale też na innych członków Akatsuki.
–
Uspokój się, Hidan – odpowiedział Itachi. – Rozkazy są najważniejsze.
– Zrobię
tu rzeź. Dla mojego Pana – powiedział podekscytowany. – Ale najpierw się
pomodlę. – Wziął do ręki medalik ze znakiem Jashina.
– Nie
możesz sobie tego przełożyć? Chcemy walczyć – odezwał się shinobi.
– Nie!
Przykazania są jasne – odpowiedział Hidan i zmrużył oczy.
– Błagaj
swojego boga o szybką śmierć – rzuciła Yugito. Niebieska, płonącą chakra
wydostała się z ciała kobiety.
Hidan
prychnął. Pod nosem wymówił modlitwę, po czym ucałował medalik.
–
Niewierni zaznają złości Jashina – wyszeptał i zamachnął swoją kosą.
Granatowa
chakra wybuchła. Ciało Yugito rozerwało się, zmieniając się w wielkiego,
dwuogoniastego kota. Demon wydawał się płonąć, wyszczerzył zęby i ryknął.
– Żywy
duch – szepnął Itachi. – Deidara! Chroń Hinatę!
Deidara
skoczył z góry i stanął przed Hyūgą. Wziął w dłoń glinę i zaczął formować z
niej małe ptaki, które pofrunęły w stronę Yugito. Demon z dużą szybkością
pojawił się przy nim i zamachnął pazurami.
Deidara
zrobił unik, a obok niego pojawił się członek klanu Yotsuki. Uderzył go w
brzuch.
–
Suiton: Mizudeppō! – Kunoichi wypuściła z ust wodę, która w formie kuli
wystrzeliła w kierunku Deidary z zabójczą prędkością.
Oberwał,
ale szybko się podniósł.
– Katsu!
– Część posągu Madary zawaliła się do wody z pluskiem. – Katsu! – Kolejny
wybuch spowodował osunięcie się skał, które z trzaskiem rozbiły się o podłoże.
– Ripun!
– krzyknęła Fū. Uwolniła ze swoich skrzydeł pył, który ze względu na swoją
luminescencję oślepił wszystkich.
– Arata,
Ikuo, Cee! – krzyknęła kunoichi.
Fū
odepchnęła kobietę na stały, a ta zemdlała. Pył przestał się iskrzyć.
– Jou! –
krzyknął shinobi. – Doton: Chidōkaku! – krzyknął mężczyzna z klanu Yotsuki.
Użytkownik ziemi obniżył grunt otaczającego terenu. W ciągu sekundy stworzył
dziurę, w której znajdowała się Fū.
Hinata
spróbowała odwrócić uwagę mężczyzny, posyłając chakrę w powietrze.
– Doton
Kekkai: Dorō Dōmu! – Mężczyzna uwięził Fū w kopule, a następnie zasypał ją
warstwą kamieni.
– Fū! –
krzyknęła Hinata, jeszcze bardziej ściągając na siebie uwagę.
Deidara
rzucił się, aby odkopać Fū. Odkopał ją i wydostał z ziemi. Dziewczyna była
nieprzytomna.
Hinata
zablokowała podstawowe punkty chakry shinobi, ale ten złapał ją za włosy, a
następnie uderzył z pięści w twarz. Ścisnął jej policzki i zmusił do spojrzenia
–
Zapłacisz mi za krzywdę mojej narzeczonej. Zapłatą będą twoje oczy – powiedział
surowo, dysząc jej w twarz.
Shinobi
skierował swoje palce w kierunku jej oczu. Hinata pisnęła z przerażenia.
Skoncentrowała swoją chakrę i pchnęła ją w serce mężczyzny. Zaatakowała drugi
raz i kolejny. Przerażona, że jeszcze coś jej zagrażało. Nie mogła się
opanować. Adrenalina krążyła w jej żyłach. Serce biło jej tak szybko, że miała
ważenie, iż wyskoczy z piersi.
Shinobi
upadł.
Yugito
uciekła przed wybuchającymi bombami Deidary. Hidan to wykorzystał i drasnął
swoją kosą jej ramie.
–
Czujesz ten ból? Zaraz poczujesz całą moją kosę w swoim ciele!
– Wolne
żarty! – Zaśmiała się.
–
Ateistka – splunął. – Jashin się tobą zajmie!
Hidan
odpieczętował święty pręt.
– Co ty
robisz? Tym chcesz mnie pokonać? – prychnęła.
– Chcę
wykonać rytuał. – Długim językiem zlizał krew z kosy. – Nawrócę cię!
Ciało
Hidana momentalnie zaczęło się zmieniać. Skóra zrobiła się czarna, znajdowały
się na niej białe znamiona, przypominające wyglądem szkielet. Zranił swoją nogę
i krwią narysował okrąg oraz wpisany w niego trójkąt. Ułożył się na ziemi i
wbił pierwszy pręt w swoje ciało.
Yugito
jęknęła. Chakra demona przestała ją wypełniać. Wróciła do swojej naturalnej
postaci. Zgięła się w pół i upadła na kolana. Kaszlnęła krwią, a na jej brzuchu
pojawiła się rana.
– Ikumo,
co się dzieje? – spytała.
–
Yugito! – krzyknął mężczyzna. – Cee, pomóż nam do cholery!
Trzask
kości odbił się echem po dolinie. Deidara przeklął i upadł na skały. Zdetonował
glinę bardzo blisko swojego ciała. Ikumo nie zdążył odskoczyć. Siła uderzeniowa
odepchnęła ich wszystkich.
Hinata
natychmiast skierowała się w stronę Deidary. Jego włosy i płaszcz płonęły.
Deszcz szybko ugasił ogień.
Zabicie
przeciwnika miało swoją cenę, obrażenia Deidary były poważne. Hinata wzięła na
plecy towarzysza, uważając na jego złamaną nogę i zabrała ich z pola bitwy.
Ułożyła go na trawie i zaczęła uzdrawiać jego poparzenia. Z jej dłoni popłynęła
chakra. W ustach czuła smak krwi.
–
Hinata, musisz się pośpieszyć, muszę wrócić im pomóc – wyjęczał.
– Lepiej
by było jakbyś tu został. – Westchnęła.
Cee
zaczął się zbliżać do Hinaty.
Hyūga
użyła techniki miękkiej dłoni, wysyłając chakrę w kierunku mężczyzny. Shinobi
pojawił się po przeciwnej stronie, gotowy do ataku. Hinata podeszła bliżej.
Zamachnęła się na jego lewe przedramię, ale ten odbił cios, unosząc rękę.
Obróciła swoje ciało z zamiarem kopnięcia go w klatkę piersiową, ale została
powstrzymana. Mężczyzna unieruchomił jej nogę w połowie ciosu i pchnął ją mocno
do przodu. Hinata zatoczyła się i mało co się nie przewróciła.
– Słabe
psy z Konohy – wycedził z uśmiechem na ustach.
Hinata
przetarła usta wierzchem dłoni. Poderwała się z ziemi i ruszyła na Cee.
Spróbowała zablokować punkty chakry na jego nodze, ale ten odskoczył. Hinata
naparła. Spróbowała kolejny raz i kolejny. Obróciła się wokół mężczyzny, aby
zaatakować jego plecy.
–
Raiton: Raigen Raikōchū – Rażące światło emanowało z ciała Cee.
Wszyscy
zasłonili swoje oczy.
–
Hinata! – krzyknął Itachi. – Amaterasu!
Itachi
na oślep zaczął atakować Cee. Mężczyzna krzyknął. Światło przestało emanować.
Cee
upadł na twarz przed Hinatą, a jego ciało płonęło czarnym ogniem. Smród
spalonej skóry i włosów rozniósł się. Nawet deszcze nie mógł ugasić tego ognia.
Piorun
przeciął niebo jasnym błyskiem.
–
Pośpiesz się, Hidan! – Z oczu Itachiego płynęła krew. Mężczyzna słaniał się na
nogach, aż w końcu upadł.
Hinata
podbiegła do Uchihy, chcąc zacząć go uzdrawiać.
Przeceniała
siłę Itachiego, jednocześnie zapominając, że on był tylko człowiekiem. Chakra
popłynęła z jej dłoni. Musiała zatamować krwawienie. Oczyściła jego twarz z
krwi, kolejno położyła jałowe gaziki, a następnie zabandażowała jego oczy.
Deidara
podbiegł do Yugito i nałożył jej szarą maskę z czerwonymi rogami. Odskoczył na
bezpieczną odległość, zasłaniając się dłońmi.
– Też
tego nie lubię, ale muszę działać zgodnie z moją religią! – Wziął do ręki
żelazny pręt. – Jujutsu: Shiji Hyōketsu – Przebił swoje serce. – Cholera, boli.
– Płaszcz Hidana przesiąknął krwią.
Fū
ocknęła się.
Ogień
przestał płonąć, a maska zaczęła wciągać wiatr, płomienie i granatową chakrę.
Maska przestała trzymać się twarzy Yugito i z pluskiem popłynęła na dno.
Kunoichi
była martwa. Jej oczy były puste, bez życia.
Deszcz
przestał padać.
Fū
upadła na kolana. Drżała. Łzy samoistnie zaczęły płynąć po jej policzkach. Nie
patrzyła na swoich towarzyszy.
– Czy wy
też byście odebrali mi demona, gdybym nie zgodziła się dołączyć? – mówiła
załamanym głosem. W oczach miała łzy, które szybko przetarła rękawem.
– Tak –
odpowiedział stanowczo Itachi. To była brzydka prawda i chociaż teraz lubił Fū,
to nie mógł zaprzeczyć, że zabiłby ją, gdyby musiał. – Osiągnęliśmy konsensus w
tej sprawie.
– W tym
świecie albo się je, albo jest się zjadanym – powiedział Hidan.
Fū
odwróciła się do Itachiego tyłem.
– Tylko
nie rób głupstw – dodał Uchiha.
– Fū,
przysięgam nie wiedziałam o tym! Proszę uwierz mi! – Hinata dotknęła ramienia
dziewczyny. Fū na nią spojrzała i uwierzyła jej. Też nie wiedziała, w co się
pakuje, też nie wiedziała, co jeszcze przed nią ukrywają.
– A ty
wiedziałeś? – Dziewczyna spojrzała na Deidarę. Mocno zaciskała zęby.
Blondyn
kiwnął głową.
–
Nienawidzę was! Jak mogłeś?!
–
Największe jest to zwycięstwo, które obyło się bez rozlewu krwi.* Jednak pokaż
mi dłonie shinobi nie splamione krwią. – Deidara przez chwilę zachował powagę.
– Tak trzeba było…
– Nic
nie trzeba było. Można było ją pojmać i przekonać, a nie wyciągać demona! –
Zakryła dłońmi twarz.
–
Oddychaj – odezwał się. – Jesteś żywa, nie zamierzaliśmy cię zabić.
Fū
prychnęła. Wzbiła się i wytworzyła dwa ogony tak, by mogła latać. Odleciała.
– Ludzie
nienawidzą i lękają się tych, których nie rozumieją – powiedział tajemniczo
Itachi.
– Bardzo
szybko zregenerowała swoją chakrę. Nic jej nie jest. Dajmy jej odetchnąć –
odezwał się Deidara. – Jutro rano ją poszukamy.
Hidan
dobił nieprzytomnego mężczyznę i kobietę, a następnie wszystkich pochował i
pomodlił się.
Hinata
pozwoliła sobie usiąść na kamieniu. Zakryła twarz jedną dłonią jakby chciała
zniknąć. Uświadomiła sobie, że cała była w krwi innych osób. Podeszła do
wodospadu. Ochlapała swoją twarz i ręce, rozbudzając się.
– Nie
czas na odpoczynek – zaczął Hidan. – Robi się ciemno, musimy rozbić obóz.
Itachi, Deidara dacie radę przejść w górę wodospadu do lasu?
– Ja dam
radę – odpowiedział Deidara z bólem w głosie.
– Masz
złamaną nogę, którą uszkodziłeś sobie mocniej przez bieg – odezwała się Hinata.
– W dodatku muszę zobaczyć to twoje oparzenie.
Deidara
zakrył płaszczem ramię.
– Ale
dam radę jeszcze uformować sobie ptaka z gliny i polecieć na górę –
odpowiedział.
– Dobra,
zajmę się Itachim – mruknął Hidan. Wziął go na plecy.
–
Hinata, tak? – spytał. – Dasz radę?
– Mam
mało chakry, ale poradzę sobie.
Hidan
klasnął dłońmi. Mężczyzna regenerował się w zastraszającym tempie.
–
Dobrze, że do nas dołączyłeś – odezwał się Itachi słabym głosem. – Pamiętam jak
zarzekałeś się, że nie będziesz tylko od misji zarobkowych.
– No,
właśnie – Hidan podrapał się po nosie. – Kakuzu powiedział, że jeśli nie pójdę
wam pomóc, to mi już nigdy pieniędzy nie pożyczy. Chociaż to przecież ja te
pieniądze zarabiałem!
Deidara
parsknął śmiechem.
Przemieścili
się do lasu. Niebo robiło się granatowe, a tereny miejscami podmokłe, powietrze
zaś duszne i wilgotne. Ich stopy co rusz grzęzły w błocie.
Znaleźli
względnie suchą ziemię po kilkudziesięciu minutach.
Hidan
zaczął zbierać drewno na opał, rozpalił ognisko, złowił ryby i rozłożył namiot,
chociaż zaledwie parę chwil temu, to on posiadał najgorsze obrażenia. Reszta
leczyła swoje rany.
*****
*Największe jest to
zwycięstwo, które obyło się bez rozlewu krwi – japońskie przysłowie.
Klan Yotsuki to klan
kanonicznie występujący w Naruto. Jednakże ze względu na to, że jest bardzo
mało o nim informacji, to właściwie stworzyłam do niego całą historię. Lubię
bawić się tym klanem, już go kiedyś opisałam (zostanie-blizna.blogspot.com –
miałam nawet jedną z głównych bohaterek, która pochodziła z tego klanu. Nie
wspominając o tym, że w drugim tomie opisałam parę bohaterów drugo– i
trzecioplanowych właśnie z klanu Yotsuki).
No! Muszę przyznać, że miałam troszeczkę zaległości, ale nadrobiłam sobie wszystko dzisiaj, więc napiszę zbiorczą opinię. ^^
OdpowiedzUsuńGeneralnie to jestem zaskoczona tym, jak szybko zmieniasz atmosferę w swoim opowiadaniu. Momentami we wcześniejszych rozdziałach miałam wrażenie, jakbyś leciutko wchodziła w gatunek young adult; były jakieś śmieszki, pierwsze alkoholizacje, zakochania, miłostki, upojne noce, podparte niespodziewanymi wybuchami - ciekawie! ^^
Natomiast w tym rozdziale wyczuwam zmianę i muszę przyznać, że bawiłam się podczas czytania setnie. Te opisy technik, walk, wydarzenia, akcja... naprawdę byłam... jeju, nawet nie wiem, jak to opisać! Po prostu: dodał mi ducha, chyba mogę tak to ująć. ^^
Bardzo poprawiłaś mi tym rozdziałem humor, od dawna chciałam coś takiego przeczytać! Mam nadzieję, że pozostałe notki również będą utrzymane w takim klimacie.
Z ciekawości dopytam: czy planujesz już następne opowiadanie po zakończeniu ItaHina?
Nie mogę zapomnieć, że Hinata jest młodą kobietą - kunoichi, ale dotyczą jej także 'normalne' rozterki jak każdą z nas. Hinata dojrzewa.
UsuńChciałam także zachować klimat normalnego Naruto, czyli walki oraz wszechmogące Talk no Jutsu. Będą więc walki, bez nich nic nie ma sensu. Po za tym tylko tak mogę uzasadnić progres. Akcja - reakcja. Hinata się uczy, to będzie mądrzejsza. Trenuje, to będzie silniejsza.
Planuję zachować balans w wątkach. Żeby nie przytłoczyć czytelnika jednym tematem.
Co do pytania to tak - mam już rozpisane w punktach opowiadanie SasuHina i NejiHina. Nie wiem, czy wypalą ze względu na to, że w przyszłym roku planuję studiować i pracować w trudnym zawodzie. Nie mniej jednak co się odwlecze, to nie uciecze :D.
Dziękuję za komentarz. Sprawił mi on dużo radości <3 <3.
Bardzo fajny opis walki, mogłam sobie wyobrazić, jak to faktycznie wyglądało. Nie dziwie się, że Fu była zszokowana, ja bym czuła się w pewnym sensie zdradzona.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział :)
Dziękuję za komentarz ;)
Usuń