Aktualizacja 30.12.2021
Zapraszam do czytania.


BLOG O TEMATYCE ITAHINA
Autor: Sharona

26.03.2021

Rozdział 19

Mężczyzna powinien zawsze dotykać kobiety tak, jak gdyby to był pierwszy i ostatni raz.

Janusz Leon Wiśniewski – Zbliżenia

 

Hinatę i Itachiego zbudził dźwięk stłuczonego naczynia. Hałas krzątania dobiegał z parteru.

– Musimy wstać – wyszeptał Itachi do ucha Hinaty.

– Jest jeszcze wcześniej. – Uśmiechnęła się łagodnie i podniosła na łokcie i weszła na Itachiego.

Uchiha spojrzał w jej perłowe oczy i odwzajemnił uśmiech. Złapał dziewczynę za biodra. Hinata ucałowała Itachiego w czoło.

Huk natychmiastowo sprawił, że oboje zerwali się z łóżka i w pośpiechu zaczęli ubierać. Zbiegi po schodach.

– Co tu się – urwał Itachi, zatrzymawszy się.

Fū w pośpiechu robiła jedzenie. Deidara pakował glinę oraz broń. Hidan zaś na gwałt szukał czegoś pośród zwojów. Na ziemi leżały stłuczone naczynia i książki ze zniszczonego regału.

– Wiadomość bezpośrednio od przywódcy Kakuzu i Kisame nie żyją. Isobu został odebrany przez ninja z Kumogakure. Mam razem z Deidarą i Fu dołączyć do Sasoriego i Akumu, żeby odbić trzyogoniastego.

– A rozkazy dla nas?

– Hyuga miała iść z nami, ale ostatnio pokazała, że nie jest gotowa do  walki. – Hidan nawet nie spojrzał na dziewczynę.

Hinata pokornie kiwnęła głową, jednak zacisnęła dłonie w pięści.

– A ty, Uchiha, masz natychmiast zacząć poszukiwania nowych rekrutów – powiedział stanowczo Hidan.

– Rozumiem – odpowiedział Itachi.

– Pomóc wam? – spytała Hinata.

– Mogłabyś nam przynieść swoją apteczkę? – odezwała się Fū.

– Oczywiście – odparła.

 

***

 

– Chyba nie powinnam czytać książek, kiedy spotkała nas taka katastrowa. – Hinata przegryzła wargę.

– Zamartwiając się ciągle, nic nie osiągniesz – odpowiedział Itachi, ciągle spoglądając na trzymaną w dłoniach książkę. – Czas na odpoczynek jest równie ważny jak czas na pracę.

Hinata westchnęła.

– Kim jest przeniewierca? – spytała nagle. – Nie wiem, a wydaje mi się, że to określenie jest kluczowe, żeby zrozumieć cały tekst.

Itachi oderwał się od czytania i spojrzał przez okno na pochmurne niebo.

– Przeniewierca to ktoś, kto stracił czyjeś zaufanie, kto zdradził kogoś – zaczął i wziął głęboki oddech. – Straciłem zaufanie wielu ludzi, ale wcześniej to oni stracili moje… – zamilkł i zamyślił się.

Hinata miała wrażenie, że Itachi pogrążył się w ciemnościach. Odłożyła książkę na stół. Wiedziała, że zdradziła przyjaciół, zdradziła rodzinę i zdradziła Wioskę. Ale w ten sposób poczuła się prawdziwie wolna. Wiedziała, że już tam nie wróci, że jej decyzji nie da się cofnąć i musi ponieść tego konsekwencje. Może tylko iść do przodu, nie może się cofać. Musi ułożyć sobie nowe życie.

 

***

 

 

Itachi wyciągnął jeden ze zwoi.

– Yamanaka Shi, osiem lat, Kirigakure.

– Prawdziwy Yamanaka?

– Nie każde dziecko musi być ślubne, prawda? – Westchnął. - To na pewno Yamanaka, próbował włamać się do mojego umysłu i ukraść moje pieniądze. Jest młody, ale utalentowany.

Hinata przegryzła wargę. Ona sama nie chciałaby zostawić własnego dziecka. Wybaczyła już dawno matce, ale… Wolałaby mieć pełną rodzinę. Jeszcze bardziej męczyła ją niespokojna myśl, dlaczego Itachi miałby jej o tym mówić. Była to przecież jego działka. To on miał werbować kadetów, nie ona.

– Shi potrafi nie tyle co przejąć umysł, ale także nakłaniać przeciwnika do swoich racji. Może nam pomóc w ‘argumentacji’ – podkreślił ostatnie słowo.

Hinata była pewna, że manipulacja była lepszym słowem, ale nie odezwała się.

– Odmiana ich kekkei genkai? Nie przypominam sobie, żeby jakiś Yamanaka miał taką umiejętność.

– Tak, Shi jest wyjątkowy. – Itachi sięgnął po kolejny zwój. – Karin Uzumaki, niestety jest już pod pieczą Orochimaru, ale sądzę, że dałoby się ją przekonać.

– Jak?

– Jedyny wybór to przekonanie Sasuke do dołączenia do nas, za nim pójdzie cała jego gruba.

Hinata pokręciła głową.

– On nigdy się na to nie zgodzi.

– Nigdy nie mów nigdy – odpowiedział i zamilkł.

Hinata zaczęła przeglądać wiadomości o Karin. Były bardzo przydatne. We współpracy z jej kekkei genkai mogłyby bardzo łatwo znajdywać kolejne demony oraz kolejne, silne osoby do organizacji.

Ciszę przerwało stukanie w szybę. Orzeł dziobał w szybę, aby go wpuszczono.

– Od Hidana?

Itachi nie odezwał się. Tylko podał wiadomość Hinacie.

 

Odzyskaliśmy demona.

Deidara nie żyje.

Niedługo wrócimy.

 

***

Zdołała zasnąć dopiero nad ranem. Obudziła się w zmiętej pościeli pachnącej Itachim. Przybliżyła się do środka łóżka, oczekując dotyku ciepłego ciała mężczyzny, ale go nie poczuła. Otworzyła powoli oczy i złapała za poduszkę Uchihy, aby się w nią wtulić.

Pamiętała sennie, że Itachi ucałował ją w nocy i pogłaskał jej włosy. Ubrała się powoli w swój zwyczajny strój i powoli zeszła na dół, marząc o pobudzającej herbacie.

Jej wzrok skierował się na małą karteczkę stojącą na blacie w kuchni.

 

Zawsze będę Cię kochał. Pamiętaj o mnie.

Itachi

 

Wspomnienie zaatakowało ją. Czuła już łzy pod powiekami, a szczęka drgała jej w niekontrolowany sposób.

 

– Wioska w ramach obrony przy zamachu stanu i tak by ich wszystkich pozabijała. Może zostawili by dzieci. Zabiłem rodzinę z poczucia obowiązku. Widziałem już wojny i spojrzałem śmierci w oczy. Oni byli nie do uratowania.

– A Sasuke–kun?

– Pamiętam jak złapałem go w genjutsu, gdy wkraczał do naszej dzielnicy. Odniosłem go niemal pod sam szpital. Nawet wtedy nie mogłem go zranić. Miał w sobie dobro i nadal gdzieś w nim jest. Bardzo głęboko ukryte, związane łańcuchami, ale jest.

– Zastanawiałam się, dlaczego tylko on przeżył – powiedziała cicho.

– Mam dla niego wyjątkowe zadanie – urwał i westchnął głęboko jakby słowa, które chciał wypowiedzieć sprawiały mu ból. – Będzie kontynuował moją misję. Dzięki mnie zyska największą moc Uchiha, taką, której ja sam nie mógłbym osiągnąć. Dam mu swoje życie, swoje oczy i swoją wolę.

Hinata zamrugała parokrotnie, chcąc powstrzymać łzy.

– Wolę ognia?

– Wolę pokoju – odpowiedział spokojnie. – Zabije mnie i przejmie moje stanowisko w organizacji.

– Nie! – krzyknęła i poderwała się z łóżka. – Itachi, nie możesz!

Coś ukłuło ją w sercu. Odkryte uczucia wypłynęły na wierzch.

– Hinata, tak wybrałem.

 

– Czy coś jeszcze przede mną ukrywasz? – spytała z bólem. Przetarła dłonią mokre od łez policzki.

Nie mogła uwierzyć w to, że Itachi miał… umrzeć. Że jego życie będzie trwało jeszcze kilka miesięcy albo lat. To za krótko.

– Podejdź bliżej – powiedział, a Hinata usiadła na łóżku tuż przy mężczyźnie. Itachi podciągnął się do pozycji półleżącej i po omacku znalazł twarz dziewczyny. Delikatnie złapał jej delikatny jak satyna policzek i przybliżył do siebie. – Tylko to.

Jego dłoń ujęła jej kark, delikatnie zatapiając palce w jej miękkie włosy. Nachylił się do niej i pocałował, ale nie w policzek, jak Hinata się spodziewała, lecz w usta. Zawrotne ciepło przepłynęło przez jej żyły. Miękkie, zmysłowe wargi nakłoniły ją do oddania pocałunku.

Hinata zacisnęła oczy, a przyjemność uderzyła ją w lędźwie. Jej tętno gwałtownie wzrosło. Zarumieniła się i dotknęła jego szyi, obejmując go. Była zdumiona swoją śmiałością. Chciała przedłużyć tą chwilę w nieskończoność.

Niechętnie odsunęła się od Itachiego, aby zaczerpnąć oddech.

Itachi drugą ręką objął ją w pasie, a ona cała zadrżała.

– Nie martw się, na razie nigdzie się nie wybieram.

 

  Obiecał – powiedziała cicho, miażdżąc kartkę w dłoni. – Może mam jeszcze czas – powiedziała i rzuciła wiadomość w kąt pomieszczenia. Wiedziała, gdzie wydarzy się walka, może mogła jeszcze tam dobiec. Zabrała swój plecak i szybko wyszła z domu.

– Chciałabym być tak silna jak ty - powiedziała do Itachiego.

– Nie tylko siła fizyczna jest siłą. Musisz odnaleźć swoją własną.

 

– Nie mówisz zbyt wiele o sobie, Itachi–san.

– A chciałabyś coś o mnie wiedzieć? –  spytał.

– Lubię pić herbatę.

– To już wiem – odrzekła.

– Lubię także dango – przyznał.

 

– Hinata – zaczął. – Nie zależy mi na tym, żebyś cierpiała. Nie jestem dobry, więc nie uważaj mnie za takiego. Mimo to, nie chciałem cię wtedy skrzywdzić. Ani nikogo z twojej rodziny.

– Ale skrzywdziłbyś, gdybyś musiał? Gdybym się nie zgodziła?

– Ciebie nie, ale…

 

– Czego mi nie mówisz?

– Zdobądź moje zaufanie, a opowiem ci wszystko.

– Ja ci ufam – zaczęła Hinata. – T–to znaczy, ja…

 

– My na pewno chcemy ją uwolnić?

– A czy ja ciebie nie uwolniłem? Zadaj sobie pytanie, czy nie czujesz się teraz bardziej wolna, niż gdy byłaś z ojcem? Uwięziona pod jego dachem, pod jego wolą, pod jego decyzjami. Nękana, czułaś się słabsza. Tutaj już stałaś się silniejsza, doceniłaś swoje zalety. Mimo tego, co powiedziałem ci, abyś opuściła wioskę, to nie trzymamy cię tutaj siłą. Ale czy nie tego właśnie potrzebowałaś? - zrobił przerwę. - Ja byłem tylko zapalnikiem. Iskrą, która wywołała w tobie nie pożar a pożogę.

 

Hinata spojrzała się na Itachiego, który z cichym westchnieniem odchylił głowę do tyłu, odsłaniając długi łuk gardła.

 

Nagle Itachi wynurzył się spod wody, zarzucając swoje włosy do tyłu. Hinata ujrzała jego klatkę piersiową. Woda sięgała mu do bioder, po czym wstał. Nagi i mokry.

 

– Gdzie Itachi? – spytała Hinata łamiącym się głosem. – Gdzie on jest? Proszę powiedz mi, że nie… – Nie dokończyła zdania, zasłoniła usta i zdusiła szloch. Spazm targnął jej ciałem. Była zaskoczona tą reakcją. Nie spodziewała się, że brak widoku Itachiego może doprowadzić ją do tak skrajnych emocji.

 

– Nie mogę się skupić. – Hinata zakryła oczy dłońmi. – Czytam jedną stronę tej książki i nie wiem, o czym ona jest. Moje oczy nie chcą współpracować.

Fū pomachała palcem Hinacie przed twarzą.

– Nie oczy, a ser–ce! Serce!

 

Przybliżyła się do Itachiego i objęła go lekko. Jego mina wyrażała zdziwienie, jednak po chwili odwzajemnił uścisk, umieszczając jedną dłoń na jej tali a drugą na jej włosach. Położył swój podbródek na czubku jej głowy i mocniej przytulił do siebie.

– Dobrze, że już wróciłeś.

 

Hinata weszła do pokoju Itachiego i nie zamieniła z nim ani jednego słowa. Mechanicznie zaczęła go leczyć swoją chakrą. Oczy Uchihy zaczynały krwawić, gdy tylko chodził albo gwałtownie wstawał z łóżka. Zmieniła bandaż na nowy.

Itachi pociągnął się do pozycji półleżącej i po omacku znalazł twarz dziewczyny. Złapał jej policzek i przybliżył do siebie. Delikatnie musnął ustami jej czoło.

– Nie złość się na mnie – wyszeptał.

 

– Hinata, mam coś dla ciebie – powiedział, gdy odłożył tacę na szafkę nocną. – Załóż na lewy mały palec.

Itachi sięgnął do szafki.

Hinata zamrugała oczami z wrażenia.

– To pierścień organizacji.

– Zasłużyłaś.

 

– Uderz mnie, jeśli czujesz taką potrzebę... – zaczął Itachi, zauważając, że Hinata nie odeszła od drzwi. – Nieważne czy mnie zranisz. To i tak byłoby niczym w porównaniu z tym, co ja zrobiłem.

 

– A jaka była twoja mama, Itachi–kun?

Itachi odchylił głowę do tyłu.

– Miła, troskliwa – wymieniał. – Jesteś do niej podobna.

 

– Piętnaście minut po północy. Dzisiaj są urodziny Sasuke – wyszeptał. Jego głos się załamywał. – Mój mały braciszek jest już dorosłym mężczyzna… Żałuję, że nie mogę przy nim być.

Hinata usiadła na skaju łóżka.

– Kiedy są twoje urodziny? – spytała.

– Były dziewiątego czerwca.

– Och nie wiedziałam, gdybym wiedziała to...

– Nie trzeba... Nic nie mów. Nie potrzebuję życzeń ani świętowania. – Zacisnął oczy. – Nie musisz mnie lubić, Hinata–sama.

 

– Chcesz? – spytał.

– Tak – odpowiedziała bez wahania. Nic innego nie była w stanie odpowiedzieć. Ta głęboka czerń jego oczu niemal hipnotyzowała.

Język Itachiego przylgnął do jej, jego pocałunek był mocny i pełen głodu, nie było w nim nic miękkiego ani niepewnego. Był czystą pasją, czystą potrzebą. Uchiha zwinnie wplótł palce w granatowe włosy Hinaty i pożarł ją. Wydobyła zdławiony jęk.

 

Itachi zbliżył się do dziewczyny i złapał ją za biodra. Przybliżył się, żeby ją pocałować.

– Co robisz? – spytała nagle. Na jej policzkach pojawiły się rumieńce.

Czarne oczy przeszyły białe.

– Sugerujesz, że nie wiesz?

Nie odpowiedziała, jednak ciało jednak nie miało oporów, by przemówić za nią.

Połączyli swoje usta. Jego pocałunek podsycił jej pożądanie. Złapała go za szyję. Itachi dotknął jej obojczyka, aby po chwili złożyć tam delikatny pocałunek.

Gorący ogień namiętności, spalił wszystkie zahamowania. Całował ją tak namiętnie, że aż wywołał u niej zawroty głowy. Hinata odpowiedziała na jego pocałunek, nie siląc się na wcześniejszą delikatność. Dłońmi przejechała po jego muskularnym torsie.

Itachi oderwał swoje usta, jednak po chwili zszedł pocałunkami na jej dekolt. Jedną rękę położył na jej plecach, a drugą na jej piersi, ściskając ją. Hinata nie mogła pohamować jęku.

Instynktownie przylgnęła do niego.

Itachi zaczął obejmować jej udo. Przesuwał swoją dłoń w górę i w dół, doprowadzając ją do szaleństwa. Bez uprzedzenia podniósł Hinatę i położył na łóżku.

– Kocham cię – zaczął Itachi, przerywając pocałunki. Patrzył jej głęboko w oczy.

Serce Hinaty zabiło mocniej. W końcu pierwszy raz w życiu usłyszała, że ktoś ją kocha.

– Żałowałbym gdybym ci tego nie powiedział. – Pocałował ją żarliwie.

 

– Ja… chciałbym być z tobą na zawsze.

 

Itachi ułożył się na jej gładkim ciele, wtulając się w jej kształty. Tak niewiarygodna bliskość... Nie mogła nawet tego opisać, nic się z tym nie równało. Ta akceptacja, to pożądanie, które czuła.

Po chwili nie było już żadnej subtelności w ich ruchach. Liczył się tylko żar, który rozpalał ich do czerwoności.

Itachi wszedł w nią jednym ruchem, nie siląc się na zbędną delikatność. Nigdy nie był delikatny i w szczególności nie wtedy, gdy jego zmysły dominowały nad zdolnością logicznego myślenia.

– Mocniej.

Jej tętno z każdą sekundą przyspieszało. Miała wrażenie, że serce zaraz wyskoczy jej z piersi. Biegła. Wzrok był zamazany przez spływające łzy.

Zauważyła Itachiego. Był zaledwie dwadzieścia kilometrów od niej, ale jego punkty tanketsu były ledwo widocznej albo lewo żył, albo był martwy i z jego ciała uciekała chakra.

Przyśpieszyła.

Hinata nawet nie starała się wyglądać na pewną, gdy cały jej świat legną w gruzach.

Dobiegła.

Upadła na kolana i rozpłakała się. Dezaktywowała Byakugan.

Itachi wyglądał jak trup. Blady, cały zakrwawiony, z licznymi złamaniami i rozcięciami. W nogi miał powbijane kunaie. Miał tak dużo ran, że nawet nie wiedziała, od czego zacząć, co miała zrobić? Co leczyć najpierw.

Dotknęła go lekko. Był tak cholernie zimny.

Hinata spróbowała uwolnić ogień tak, jak uczył ją kiedyś Itachi. Chciała go ogrzać, złożyła dłonie do ognistego jutsu, ale nadal nie potrafiła go użyć.

Położyła dłonie na kolanach i zaszlochała.

 

– Dziękuję, że tu jesteś – wyszeptał jej do ucha i ucałował w głowę, wdychając cynamonowy zapach jej włosów.

– I ja dziękuję – odpowiedziała, wtulając się nieśmiało w jego ramiona.





*****




I ja dziękuję :*

Dziękuję Wam za komentarze, które bardzo mocno motywowały mnie do pisania ♥. Mam nadzieję, że spodobało Wam się zakończenie jak i całe opowiadanie Przeniewierca. Może kiedyś jeszcze wrócę tu z kolejnym fanfiction z Hinatką w roli głównej - SasuHina a może nawet NejiHina...

To już ostatni rozdział - zakończenie wyszło nieszczęśliwe, czyli takie jak najbardziej lubię. Kieruję się zdaniem napisanym przez Lwa Tołstoja „Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób.”

Napiszcie mi proszę, co Wam się najbardziej podobało w tym fanfiction.