Aktualizacja 30.12.2021
Zapraszam do czytania.


BLOG O TEMATYCE ITAHINA
Autor: Sharona

24.07.2020

Rozdział 2

Poznanie nowego człowieka ma w sobie coś z odkrycia nieznanego kontynentu.
Eugeniusz Iwanicki


Hinata przebrała się strój dany przez Itachiego. Miała na sobie czarne, długie spodnie i bluzkę w tym samym kolorze z krótkim rękawem, a na to założyła pelerynę z w czerwone chmury.
Hinata podeszła do biurka i chciała otworzyć szufladę.
– Zostaw – powiedział Itachi.
– Um… dlaczego?
–  Daj mi halkę, którą miałaś na sobie. Weź tylko zwój. Lepiej dla ciebie, aby wszyscy pomyśleli, że cię porwano.
Hinata pokiwała głową. Chciała zabrać ze sobą rzeczy osobiste albo chociaż zdjęcie rodziny i przyjaciół z drużyny. Jeśli jednak ktoś uzna, że ją porwano, to wyśle pościg, wywęszą trop i ją znajdą. Albo chociaż nie uznają za zdrajcę i będzie mogła wrócić do Konohy.
Wrócić do domu… Nie wiedziała, czy kiedykolwiek wróci. Miała czarne myśli. Czy przeżyje? Czy odbiorą jej oczy? Czy zobaczy jeszcze kiedyś przyjaciół. Miała głęboką nadzieję, że tak.
Itachi przywołał kruka, któremu wręczył halkę nocną Hinaty. Ptak wyfrunął z pokoju przez okno z cichym trzepotem skrzydeł.
– Nie możemy już tu dłużej być, jest druga w nocy mamy około pięciu godzin aż zauważą, że cię nie ma. Musimy wykorzystać naszą przewagę.
Itachi pierwszy wyskoczył przez okno i bezszelestnie wydostał się z rezydencji. Nie obejrzał się za sobą. Jakby był aż tak zuchwale pewny siebie, że nie musiał się upewniać. Hinata ruszyła za nim.
Ledwie co się zgodziła, a już myślała nad ucieczką, przekraczając bramy Wioski Liścia. Nie wiedziała, czy postąpiła dobrze. Jednak jedna myśl ciągle chodziła jej po głowie. Itachi naprawdę mógł ją porwać, a jednak tego nie zrobił, widocznie jest im potrzebna jako sojusznik, a nie przeciwnik.
Co nie zmieniało faktu, że Hinacie trzęsły się nogi. Była przerażona spotkaniem z Itachim i jego wizjami. Była pewna, że będzie śniło się to jej po nocach.
Skakali po gałęziach drzew. Hinata wiedziała, że wyruszyli na północ. Po trzech godzinach biegu Itachi się zatrzymał.
– Na jaką odległość widzi twój Byakugan?
– Maksymalnie dziesięć kilometrów.
Itachi nie odpowiedział.
– Możesz sprawdzić, czy nikt nas nie goni.
Hinata pokiwała głową.
Wschodziło słońce. Niebo się przejaśniało. Wiał zimny wiatr. Podnosiła się mlecznobiała mgła.
– Nie widzę nikogo za nami, ale ktoś jest po prawej stronie od nas. Osiem kilometrów, shinobi Liścia.
– Rozumiem, zmienimy drogę. Powiedz, jeśli będziesz zmęczona.
Hinata poczuła się urażona. Uchiha traktował ją jakby była słaba, co zaprzeczało wcześniejszym jego słowom. Po chwili przestała o tym myśleć, bo zrozumiała, że przy Itachim niemalże każdy wychodził na słabego.
– Shinobi nas nie gonili, raczej wracali do Wioski po misji albo robili zwiady – poinformowała.
Hinata spojrzała się na Itachiego, który wyglądał bardzo niebezpiecznie. Miał napięte mięśnie i wyglądał jakby był gotowy w każdej chwili na atak.
Chciała zostawić jakiś ślad po sobie, muskała czasem drzewa swoją dłonią, aby zostawić tam jej zapach. Ale musiała uważać, nie mogła robić tego zbyt ostentacyjnie, bo gdyby Uchiha to wykrył…
– Dlaczego nie widziałaś mnie w ciemności, myślałem, że Byakugan ma taką umiejętność?
– To nie tak – odpowiedziała w obronie. – W ciemności widzę tylko kontury. Z postury przypominałeś mojego kuzyna Neji’ego.
Itachi uzyskał odpowiedź i już o nic nie pytał, za to Hinata miała wiele pytań.
– D–dokąd idziemy? – Odważyła się spytać.
– Do Wioski Ukrytej w Wodospadzie – odpowiedział zgodnie z prawdą.
Wioska znajdowała się niedaleko Kraju Ognia. Wiedziała, że takim tempem dotrą tam szybko.
– Będzie tam jeszcze ktoś?
 Itachi pokręcił głową. Chciał ją uspokoić.
– Na miejscu będziemy tylko my i Deidara. Niedawno go zwerbowaliśmy, jest trzy lata starszy od ciebie. Może być także Konan, łączniczka z naszym przywódcą.
– A inni?
Itachi spojrzał na dziewczynę i ujrzał jej zainteresowanie. Wiedział, że Hyūga potrzebuje więcej informacji, aby poczuć się pewniej.
– Nie spotkasz innych zbyt szybko. Każdy ma swój określony cel, potrzebowaliśmy ciebie na tropiciela – odpowiedział pewnie.
Tropiciel.
– Długo mnie obserwowaliście?
Zastanawiała się, czy ją śledzili. Dlaczego tego nie zauważała?
– Chwilę. Nie było takiej potrzeby, byłaś dobrym wyborem od początku.
– Czemu ja, a nie inni członkowie mojej rodziny? – spytała z obawą w głosie.
– Gałąź miała na sobie pieczęcie, do ich zabicia wystarczył przywódca klanu. Hiashi nigdy nie pojąłby rangi niebezpieczeństwa, nie zostawiłby także rodziny. Tak jak twoja siostra, mimo że jest od ciebie silniejsza, to nie jest tak wrażliwa jak ty. – Westchnął. – Nie musisz być silna, ważne, żebyś była w czymś dobra. W organizacji pełnej silnych osób, raczej wątpię, żebyś została przydzielona do walki.
– Mieliście mały wybór – skwitowała.
– Wystarczający – podsumował. – Z resztą pytań zaczekaj aż dotrzemy na miejsce, teraz to nie czas i miejsce na takie rozmowy.
– Dobrze – przytaknęła Hinata.

***

Kuromaru wdarł się do pokoju, a za nim weszła Tsume Inuzuka. Kiba przykrył swoją twarz poduszką, bo nie chciał, aby jasne promienie słońca wybudziły go całkowicie ze snu. Akamaru szybko poderwał się z legowiska.
– Mamo, nie mam dzisiaj misji – przeciągnął leniwie słowa jeszcze nie do końca obudzony.
– Hyūga Hinata, kiedy widziałeś ją ostatnio? – spytała stanowczo i ściągnęła synowi poduszkę z głowy.
Kiba niechętnie otworzył oczy i spojrzał na matkę. Kobieta była ubrana w pełen strój ninja.
– Wczoraj wieczorem, a co się stało? – odpowiedział.
– Jej rodzina nie może jej znaleźć.
Kiba usiadł na łóżku. Zdziwiła go informacja, że jej klan tak usilnie próbował ją zlokalizować.
– Hinata często trenuje przy wodospadzie za polami treningowymi – odpowiedział i wstał z łóżka. Ubrał szybko swój strój i pogłaskał Akamaru. – Ale zawsze wraca nad ranem – dodał. – Nie wróciła?
– Jej klan szuka jej po całej wiosce. Hiashi miał podobno do niej ważną sprawę, dlatego rozkazał ją sprowadzić. Według Hyūgów nie ma jej w wiosce.
Kiba przegryzł dolną wargę. Wiedział, że Hinata trenuje nocami, ale nigdy nie opuszczała wioski.
– Sprawa jest poważna, trafiła już do Hokage i oddziału ANBU.
– Szlag!
Nie mógłby sobie tego wybaczyć, jeśli ktoś znowu by ją porwał. W głowie miał tylko czarne myśli, ale miał nadzieję, że Hinata po prostu zasnęła gdzieś po wyczerpującym treningu. Zawiązał opaskę ninja na czole.
– Idę jej poszukać.
– O nie, mój młody, ja idę. Jeśli ktoś porwał Hyūgę, to musiał być silny. Żadna wioska nie wysłałaby słabego shinobi do wtargnięcia do wioski i walkę z klanem.
– Też jestem silny, nie zapominaj. Znam jej zapach bardzo dobrze, mogę być bardziej pomocny niż sądzisz – nalegał.
Tsume pokiwała głową.

***

Itachi zatrzymał się dopiero wieczorem. Hinata także przestała biec.
Znajdowali się w środku lasu. Liście szumiały. Rzeka płynęła spokojnie. Wiał mocny wiatr. Itachi wziął zwój ze swojego plecaka i odpieczętował jedzenie i wodę, którą po chwili podał Hinacie.
Dziewczyna usiadła pod drzewem i popatrzyła się nieufnie na onigiri. Pomyślała, że Itachi miał już możliwość, żeby ją porwać, równie dobrze mógł ją zatruć, raniąc kunai’em z trucizną.
– Wcześniej dużo mówiłaś, teraz jesteś cicha jak mysz, to nasuwa podejrzenia, nieprawdaż? – powiedział, a następnie wziął kęs dania.
Hinata zarumieniła się lekko.
– J-ja ogólnie mało mówię… – odpowiedziała. – Wolę słuchać.
– Rozumiem. – Itachi przytaknął. – Ja także.
Hinata zaczęła jeść. Nie potrafiła jednak zachować milczenia.
– Dlaczego dołączyłeś do organizacji?
– Dla bezpieczeństwa – odpowiedział. – W pewnym momencie na świecie może być tak źle, że nie będę w stanie walczyć i wygrać, nie będę w stanie sam przeżyć. Popełniłem błąd – powiedział tajemniczo – jednak ręce umazane krwią nadal mogą czynić dobro.
– Hym… – mruknęła. Była nieufna.
– Czyżbyś nie wierzyła, że ludzie mogą się zmieniać? – spytał Itachi.
Hinata zarumieniła się lekko. Przypomniał jej się jej pierwszy egzamin na chūnina i walka z Neji’m.
– Wierzę, ale to zbyt nieprawdopodobne, że tu siedzisz, U–
Hinata się zawahała. Chciała go nazwach Uchiha–san, ale nie wiedziała jak się do niego odzywać. Powinna nazwać go może Itachi–san? Sama nie wiedziała. Jego imię budziło grozę.
Cała ta sytuacja ją przerastała.
– Możesz mi teraz nie wierzyć, ale życie nie jest czarno–białe, a gdy poznasz skalę problemu, sama będziesz nam pomagać – powiedział spokojnie. – Na dłuższą skalę nie zdołamy cię przetrzymywać. Mogłabyś wtedy uciec.
Hinata właśnie to planowała zrobić. Zamilkła. Nie była silna, a słowa Itachiego coraz bardziej ją przytłaczały. Powoli uginała swoją wolę, a wiedziała, że to tylko początek. Co jeśli ją omami i będzie robiła wszystko to co powie? Tego się bała, że stanie się taka jak on i będzie czynić zło, bo Itachi powie, że czyni dobro.
– Jestem tutaj, bo boję się o moją rodzinę.
Uchiha miał tego świadomość.
Hinata dokończyła ostatni kęs ryżu i napiła się wody.
– Jestem zmęczona, ten czas w iluzji, te wszystkie wizje i cały dzień biegu... – zaczęła się tłumaczyć.
Itachi skinął głową i odpieczętował dla dziewczyny śpiwór.
Nie zasnęła przez długi czas. Męczyły ją mary nocne, a wspomnienia wizji przyprawiały o dreszcze. Była przemęczona i wykończona ciągłym skupieniem. Była w gotowości jakby Uchiha postanowił ją zaatakować. Długo starała się utrzymać otwarte oczy, ale zmęczenie dało za wygraną. Zasnęła po zachodzie słońca.

***

– Dwa zapachy.
Kuromaru wąchał właśnie pościel, w której spała Hinata, Akamaru za to obwąchiwał ścianę przy oknie.
Kiba bał się coraz bardziej, było już popołudnie, a sprawa została oficjalnie potwierdzona, Hinaty nie było w Wiosce.
– Jeden obcy, ledwo wyczuwalny, mocno ulatnia się – powiedział Kiba.
Jeden członek ANBU z tygrysią maską przeszukiwał rzeczy dziewczyny. Przy drzwiach stał Neji z założonymi rękami.
– Musimy już ruszać. Niedługo możemy stracić trop – odezwała się Tsume.
Neji kiwnął głową i zabrał swój plecak.
Hokage zleciała im misję odnalezienia Hinaty. Neji, dwóch członków ANBU, Tsume Inuzuka i Kakashi Hatake.
– Sakura? Co ty tutaj robisz? – spytał Kiba.
– Wezwano mnie do tej misji. Hokage–sama uważa, że przyda się pomoc medyczna. – Uśmiechnęła się, chociaż nie było jej do śmiechu, że jej koleżanka została porwana.
– Pięciu jōninów, dwóch chūninów, dwa psy…

Kiba spojrzał na Nejiego. Hyūga już kiedyś ją ratował. Jego ojciec stracił życie, na wskutek tego, że porwano małą Hinatę. Bał się o kuzynkę, było to widać w jego oczach. Bał się przeznaczenia.

*****

Hinatka ma parę dylematów moralnych, widzi, że Itachi chce ją mieć po swojej stronie. Cóż... nie będzie miała łatwo.

Zły Itachi, nie pozwolił jej zabrać ubrań, bielizny, kosmetyków nawet zdjęć rodziny. Hinata była goła i niewesoła. ;)

Proszę o komentarze,
Sharona

6 komentarzy:

  1. Całkiem szybko się czytało. Jestem ciekawa jak będą wyglądały poszukiwania Hinaty.
    Dużo weny życzę! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Osobiście wolę dłuższe rozdziały, ale rób je tak, aby tobie się dobrze pisało c: Czy będzie tutaj jakieś KibaHina?
    Czekam z niecierpliwością na trzeci rozdział c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pary KibaHina nie planuję, może jedynie w tle ;).

      Usuń
  3. Konoha nie zwleka z pościgiem, jestem strasznie ciekawa jak się rozwinie cały ten wątek z Hinatą w organizacji. W końcu równolegle będzie poszukiwana. Osobiście wolę dłuższe posty, ale najważniejsze jest, by tobie forma rozdziałów odpowiadała. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam autentyczny problem z długością rozdziałów. Muszę nad tym popracować. Bardzo popracować.
      Dziękuję za komentarz ;)

      Usuń