Czy może być
większa tortura niż nagłe uświadomienie sobie, że ta nadzieja była tylko
złudzeniem podnieconych zmysłów?
Gustaw
Herling–Grudziński – Inny Świat
Słodki,
cynamonowy zapach Hinaty unosił się na wietrze. Kiba wdychał tę esencję do
płuc.
– To
przynęta – rzucił od razu.
– Zapach
Hinaty jest zbyt wyraźny. Porywacz nie zostawiłby jej zapachu bez powodu –
powiedziała stanowczo Tsume.
Kiba kiwnął
głową. Uważał, że słowa matki mają dużo sensu. Mieli coraz więcej dowodów na
to, że Hinata została porwana. Nie wiadomo, czy jeszcze jest żywa, czy jeszcze
ma oczy.
Kakashi
przegryzł palec i przyłożył go do ziemi. Przyzwał małego psa.
– Neji, Kiba
– odezwał się Kakashi. – Pójdziecie na zachód, my na wschód. Pakkun, pójdziesz
z nimi – Wskazał palcem. – Gdybyś coś zauważył, natychmiast mnie wezwiesz.
Pies pokiwał
głową i ruszył na chłopakami.
Mieli mało
czasu. Słońce już zachodziło.
***
Rozdzielili
się, zapach Hinaty był wyraźny, chociaż coraz bardziej słabł. W środku nocy
dotarli dopiero do celu, który nie był zadowalający.
Bez słowa
Kiba zbliżył się do miejsca jej zapachu. Halka zaczepiona o gałąź powiewała
lekko na wietrze. Blask księżyca padał na jasny, satynowy materiał. Inuzuka
zagryzł wargi i zacisnął pięści. Dotknął delikatnego materiału i zdjął z
gałęzi.
– Ktoś ją z
tego rozebrał – powiedział z nienawiścią.
Akamaru
zawył smutno.
– Szybko,
wracamy – zdecydował Neji. Jego głos był stanowczy. Nie było czasu do
stracenia.
***
Kiba
przyśpieszył bieg, gdy wyczuł zapach krwi. Wzbił się na gałąź.
Wokół
znajdowały się powalone drzewa i ślady wybuchów.
Neji
poinformował go parę kilometrów wcześniej, że ich grupa została zaatakowana,
ale nie chciał w to wierzyć. Bał się o swoją matkę.
Słońce
wzeszło parę godzin temu, dogonienie reszty drużyny było ciężkie, szczególnie,
że wszyscy byli już zmęczeni.
– Kto was
zaatakował? Widzieliście Hinatę? – dopytywał się Kiba.
Nie mógł
uwierzyć, że ich zespół został pokonany.
Dwóch
członków ANBU nie żyło. Tsume wyjmowała papierowe shirukeny z ciała psa. Kiba
podbiegł do matki.
– Gdzie
Sakura i Kakashi? – spytał Hyūga.
– Pobiegli
dalej – odezwała się.
Neji rzucił
się w pościg. Ponownie aktywował Byakugan i próbował ich wyszukać.
– Coś ci się
stało? – spytał Kiba.
Kobieta
pokręciła głową.
– Parę
zadrapań i guz na głowie. – Złapała się za tył głowy. – Straciłam na chwilę
przytomność, obudziłam się po walce.
Tsume
zaczęła leczyć rany Kuromaru.
– Kto was
zaatakował?
– Kobieta –
odpowiedziała. – Z wyjątkowymi umiejętnościami. Umiała kontrolować papier.
Cholernie osty papier.
Kiba pokiwał
głową i ruszył za Neji’m.
***
Sakura
gorączkowo próbowała leczyć rany Kakashiego, ale tych psychicznych nie dało się
uleczyć chakrą. Hatake leżał na wznak z szeroko otwartymi oczami. Nie ruszał
się nawet o milimetr, słabo oddychał.
– Kto? –
spytał Pakkun, podchodząc do Kakashiego. Obwąchał mężczyznę i usiadł koło
niego.
Sakura
przełknęła ślinę.
– Itachi
Uchiha.
Kibę zwaliło
z nóg.
– Co robimy?
– Nic macie
nie robić – odezwał się Pakkun.
Neji pokiwał
głową.
– Dwóch
członków ANBU nie żyje. Nasz przywódca jest z okropnym stanie i wymaga pobytu w
szpitalu. Sakura ledwo się trzyma. Kuromaru jest ranny. Tsume także nie jest w
najlepszym stanie.
– Ale musimy
coś zrobić! Nie możemy się tak po prostu poddać – odparł Kiba.
Musiał
przyznać, że sami nie daliby radę wygrać z tak silnymi przeciwnikami.
– Tak
trzeba! – podniósł głos. Kiba pierwszy raz widział sytuację, gdzie Neji
krzyczy. Wycofał się. Zacisnął rękę na halce Hinaty.
***
Znacznie
zwolnili, a Uchiha wydawał się być znacznie spokojniejszy. Jakby ten miał
przekonanie, że nikt go nie goni i nie śledzi.
Hinata
zauważyła, że mężczyzna nie spał w nocy. Jego oczy były zmęczone i przekrwione.
Najwidoczniej stał na czatach, gdy ona spała. Gdy się obudziła, Itachi wziął
pigułkę żywieniową, a jej dał drugą porcję onigiri.
Sama nie
spała dobrze. Trwała jakby w półśnie. Nie pozwoliła sobie na relaksujący,
głęboki sen. Musiała być gotowa w każdej chwili na ucieczkę czy na odparcie
ataku.
Przemierzali
przez wysokie trawy. Na niebie świeciło słońce czasem zasłaniane przez
kłębiaste chmury. Szumiał wiatr. Pachniało łąką.
– Niedługo
dotrzemy do naszego noclegu. Będziemy musieli użyć Techniki Przemiany. Nie
chcemy przecież, aby ktoś złapał nasz trop – rzucił Itachi.
– Techniki
przemiany? – Nie rozumiała, dlaczego mają się zmieniać. Itachi nie jest znany
wśród zwykłych cywili, a ona tym bardziej.
– Jesteś
znana, twoje oczy są charakterystyczne. Jestem pewien, że pół Konohy wyruszy na
poszukiwania.
Hinata
pochmurniała.
– Jestem
członkinią trzonu mojego klanu, bardziej martwią się o moje oczy niż o mnie –
mruknęła smutno.
– Nie mów
tak. Rodzinę się kocha, nawet jeśli robi się głupie rzeczy.
Uchiha
pomyślał o swoim młodszym bracie. Sasuke nie mógł wiedzieć, że Itachi nadal
go kocha. Jego otōto musiał stać się
silniejszy.
Hinata
westchnęła, czuła się dziwnie, słuchając słów Uchihy. Tego samego mężczyzny,
który zabił członków własnego klanu. Ten mężczyzna miał czelność mówić o
miłości do rodziny. Poczuła obrzydzenie.
–
Neji–nii–san próbował mnie zabić parę lat temu, ale teraz jest już lepiej,
wydaje się mnie nawet lubić, mój ojciec jest bardzo surowy i od wielu lat daje
mi do zrozumienia, że nie spełniam jego oczekiwań, za to Hanabi ciągle ze mną
rywalizuje… – przerwała. – Jeśli tak okazują swoją miłość, to niech przestaną.
–
Hinata–sama – powiedział besztającym głosem.
Hinata zatrzymała
się na chwilę i uniosła głowę. Spojrzała w czarne oczy Itachiego, ale nie
widziała w nich żadnych emocji. Poczuła się dziwnie słysząc swoje imię z ust
Uchihy.
Nie
odpowiedziała i szła dalej za mężczyzną.
Szybko
wyszli z wysokich traw na pole. W dodali widać było niewielki, drewniany dom i
drzewa sakury. Hinata użyła Byakugana, aby mu się przyjrzeć. Na ławeczce, na
ganku siedziała staruszka, a niedaleko niej starszy mężczyzna zajmował się
polem.
Z nieba
leciały płatki wiśni, tworząc niezwykły krajobraz.
– Henge. –
Ułożył z dłoni znak barana i przemienił się w młodego blondyna z zielonymi jak
trawa oczami.
– Henge –
powiedziała i zmieniła się w trochę starszą od siebie kobietę o brązowych
włosach i niebieskich oczach.
Staruszka
zdjęła słomkowy kapelusz i pomachała nim. Bladoróżowe płatki wirowały wokół
nich.
– Dzień
dobry, Tanaka–sama. – Itachi uśmiechnął się szeroko i siknął głową.
– Dzień
dobry, Taichi–san – odpowiedziała.
–
Chcielibyśmy wynająć u pani pokój. – Podał kobiecie woreczek z pieniędzmi. – I
prosilibyśmy o kolację dla nas.
Staruszka
skinęła głową. Otworzyła im drzwi.
– Zaprowadź
swoją koleżankę do pokoju na końcu korytarza.
–
Dziękujemy, Tanaka–sama.
Hinata
pokłoniła się i ruszyła za Itachim.
– Łazienka
jest po drugiej stronie – mruknął i zamknął drzwi skromnego pokoju. – Często tu
bywałem. Mimo że mieszkają raptem dwa dni drogi od Wioski Liścia to nigdy nie
widzieli żadnego shinobi.
–
Rozumiem, że wpadałeś na zwiady do
Wioski?
– Czasem –
odpowiedział tajemniczo.
– A więc
Taichi? – spytała. – Bardzo pomysłowe.
–
Nieprawdaż? – Uśmiechnął się lekko w nadal w zmienionej postaci. – Najciemniej
pod latarnią.
Hinata
położyła plecak na podłodze. Zauważyła dwa fūtony zwinięte w kącie i niewielki
stół z materacykami pod nogi.
– Gdy
wychodzisz z pokoju musisz być pod techniką przemiany.
Itachi
zmienił się w siebie.
– Um… –
zaczęła. – Pojdę do łazienki.
Hinata
marzyła, żeby się umyć i uprać swoje ubranie.
Zdjęła
płaszcz w czerwone chmury i poszła do łazienki, gdzie dezaktywowała jutsu
przemiany i była już sobą. Zobaczyła wanienkę, małe krzesełko i wannę.
Napuściła wodę do wanienki i zmyła bród, żeby później wejść do wanny i domyć
resztę ciała.
– Jesteś
tam? – Itachi zapukał.
Wstydziła
się wyjść z łazienki, w końcu jej ubrania jeszcze nie wyschły, a ona była tylko
w ręczniku.
– Tak, ale
nie jestem jeszcze gotowa – odpowiedziała.
– Wyjdź
niedługo. Czeka na nas kolacja.
– Dobrze.
– Henge –
powiedział i zmieniła się w brunetkę, która miała już na sobie normalne
ubrania.
Wyszła z
pomieszczenia i poszła do wynajętego pokoju. Zamknęła drzwi i spojrzała na
Itachiego, który siedział przy stoliku, na którym stał ryż i ryba a obok nich
filiżanki z herbatą.
Hinata
usiadła naprzeciwko mężczyzny.
– Czemu się
nie zmienisz? – spytał, popijając napój.
– Wolałabym
na razie nie – odpowiedziała i się zarumieniła. – Smacznego – powiedziała.
– Smacznego
– odpowiedział niespodziewanie.
Hinata
uśmiechnęła się lekko i złapała za pałeczki. Niewielkie światło świecy
rozpraszało mrok. Cień tańczył na ich twarzach.
W skupieniu
zjadła posiłek, popijając herbatą z płatków wiśni.
– Jutro już
będziemy na miejscu – rzucił Itachi.
– Czyli
gdzie?
– Wioska
Ukryta w Wodospadzie. Mamy tam jedną ze swoich siedzib. Muszę ci opowiedzieć od
Deidarze, bo to głównie z nim będziesz spędzać czas. Jest dobry w walce na
dystans, posługuje się wybuchową gliną.
Hinata
słuchała uważnie.
– Na twojej
twarzy widać wszystkie emocje. Można z ciebie czytać jak z książki. Widzę, że
jesteś zawstydzona, chyba nie boisz się spotkania z nową osobą?
Hinata
opuściła głowę.
– Nie znam
go po prostu – odpowiedziała.
– Mnie także
nie znasz – rzekł. – Ty mi nie ufasz i ja tobie także.
Hinata
westchnęła. Jak mogłaby mu zaufać? Nie jemu. To byłaby niemal zdrada, na jej
przyjaciołach, na Wiosce, na rodzinie i na sobie.
– Jesteś
tajemniczy. Zaczynasz coś mówić, ale od razu kończysz.
Itachi nie
odpowiedział.
Rozmawiała
tak po prostu z Itachim Uchihą. Powinna zacząć go wyzywać, uciekać ile sił w
nogach, zamiast tego… gawędziła z nim. Nie wiedziała czy zwariowała, czy to
jest jej reakcja na wszechogarniający strach.
– Opowiedz
mi coś o nim – zaczęła Hinata. – Jaki ma charakter?
– Cóż…
Deidara jest trochę wkurzający i ekscentryczny. Ma obsesję na punkcie sztuki.
Jest niewiele starszy od ciebie, więc raczej nawiążecie nić porozumienia.
Zwerbowaliśmy go niedawno. Deidara nie zdobył jeszcze naszego zaufania, więc
nie wie jeszcze wszystkiego o organizacji.
Hinata nie
tak sobie wyobrażała zbrodniarza, mordercę własnego klanu. Miała utrwalone
przekonania o nim. Przez pewien czas, gdy niefortunnie usłyszała o Itachim, ten
śnił jej się w koszmarach. Bała się jego imienia. Nawet jej klan był w
gotowości po tym jak usłyszano wybiciu rodziny Uchiha. Pamiętała jak następne
noce po tym wydarzeniu spędzała w schronie pod rezydencją wraz z malutką
Hanabi.
Ten Itachi
wydawał być się nieufny, tajemniczy, ale zdecydowany i uprzejmy. Wydawał się
naprawdę dbać o swój cel.
– Co robi w
organizacji?
– Trenuje i
uczy się. Mamy nadzieję, że będzie skuteczny w walce z jednoogoniastym.
–
Jednoogoniastym? – spytała Hinata.
Itachi
pokiwał głową.
– Demonem z
jednym ogonem, który jest zapieczętowany w Garze z Suny.
– Gaara? – spytała
ponownie, aby się upewnić. – On ma w sobie demona? Niemożliwe, on został
Kazekage – odparła.
– Demon
zaatakował Wioskę Liścia wraz z Orochimaru podczas egzaminu na chūnina. Nie
wiedziałaś o tym? – spytał. – Chyba byłaś wtedy na egzaminie? Walczył wtedy
twój brat.
– Tak, ale
byłam wtedy nieprzytomna. Zasłabłam, nie wyzdrowiałam jeszcze po walce z
Neji’m. Potem mnie porwano.
Itachi
zmarszczył brwi.
– Kumogakure
od zawsze chciała zdobyć Byakugan – dopowiedziała.
– Jesteś
cenna.
Itachi
próbował ją zachęcić. Wykorzystywał to, że dziewczyna potrzebuje komplementów.
Chciał, aby szybciej uwierzyła w cel Akatsuki.
***
Hinata
otworzyła szybko oczy, które po chwili mocno zacisnęła z powodu pulsującego
bólu głowy. Przetarła dłonią spocone czoło. Zacisnęła mocno zęby i schowała
twarz w miękki fūton. Miała wrażenie, że nie zaśnie już tej nocy, a jeśli tylko
byłoby jej dane zapaść w sen, obudziłby ją kolejne koszmary ze straszliwymi
wizjami.
Widziała
czerwony księżyc, słyszała krzyki, czuła smak krwi w ustach i zapach trupów.
Wyszła z
pomieszczenia, aby przemyć twarz. Ból w skroniach nie odpuszczał. Zsunęła się
po drzwiach łazienki na podłogę i ułożyła swoją głowę na kolanach, obejmując
rękami swoje nogi. Przyłożyła dłoń do szybko bijącego serca.
Wstała i
ochlapała swoją twarz chłodną wodą. Spojrzała się przed siebie, na lustro,
które odbijało jej postać i księżyc. Ostatnia kwadra. Wiedziała, że sen nie był
rzeczywistością. W koszmarze widziała pełnię.
Jesteś cenna. Itachi chciał ją zwieść. Mówił jej takie
rzeczy, aby tylko nie uciekła. Ale ona nie mogła uciec… Itachi wytropiłby ją.
To nie ulegało wątpliwości. Czy zaciągnął by ją siłą? Czy może zabił na
miejscu? Czy umarłaby w cierpieniu pod wpływem Sharingana.
Miała
możliwość, aby uciec. Mogła wyjść i zacząć biec. Może znalazłaby kogoś z Wioski
Liścia, ale czy ten ktoś obroniłby ją i siebie?
*****
*otōto - (jap.) młodszy brat
No, moi czytelnicy! Dowiedzieliście się trochę, co tam w Wiosce Liścia się dzieje. Hinaty nie ma. Kiba panikuje. Trochę wspomniałam o Konan, trochę o Itachim, który bezszelestnie udał się do Hinatki jak gdyby nigdy nic się nie stało ;).
Ach, drogi Itachi... kochasz Sasuke i jednocześnie robisz mu takie złe rzeczy. Biedny braciszek. Będę się starała pokazać podobieństwa między relacjami Itachi-Sasuke oraz Hinata-Hanabi. Szczerze, to nie lubię Hanabi... Te cale filery z Naruto Shippuden jakoby Hanabi chciała być silniejsza, żeby chronić Hinatę... No nie, to się nie trzyma kupy.
Jego otōto musiał stać się silniejszy. - wrócę jeszcze do tego ;)
Taichi/Itachi, no, kto by się spodziewał imienia godnego Tobi/Obito? Ktoś jeszcze czytał te wszystkie opowiadania, gdzie syn Sasuke właśnie tak się nazywał? Bo ja tak.
Jego otōto musiał stać się silniejszy. - wrócę jeszcze do tego ;)
Taichi/Itachi, no, kto by się spodziewał imienia godnego Tobi/Obito? Ktoś jeszcze czytał te wszystkie opowiadania, gdzie syn Sasuke właśnie tak się nazywał? Bo ja tak.
Widzę, że Konoha póki co poniosła porażkę w poszukiwaniach, na pewno musi to mocno irytować Nejiego i Kibę, ale i motywować do podjęcia jeszcze większego wysiłku. Podoba mi się subtelność w opisie relacji Hinaty i Itachiego, jest bardzo neutralna, niepewna, co idealnie pasuje do ich obecnej sytuacji. Widzę, że planujesz wprowadzić do opowiadania Deidarę. Ciekawi mnie jaka będzie jego rola w tym opowiadaniu i jak będzie wyglądała jego relacją z Hinatą.
OdpowiedzUsuńP.S. Wymowność imienia Taichi wywołała u mnie srogi uśmiech :D
Tak jak pisałam wcześniej, nie mam mowy na razie o zaufaniu. Hinata boi się Itachiego, więc będzie działać zachowawczo i tak, aby było przede wszystkim dla niej bezpiecznie.
UsuńDeidara jest jednym z głównych bohaterów w tym ff, na serio ;)
Taichi to takie słodkie imię!
Zdecydowanie nie ma mowy tutaj o zaufaniu, jednak czasami autorzy o tym nie pamiętają i romans galopuje na złamanie karku. Dlatego też tak cenię tą powolną kreację w Twoim opowiadaniu, bo dużo więcej radości i satysfakcji daje obserwacja powolnego kiełkowania relacji między Itachim i Hinatą :D
UsuńJa zawsze sobie staram nie spoilerować kto wystąpi w danym opowiadaniu, dlatego pewnie jeszcze nie raz będę się dziwić nowymi postaciami c: Lubię mieć niespodziankę w fabule, coby się nie nastawiać na żaden konkretny tor wydarzeń. A jako, że pochłaniam nałogowo ff, gdzie choćby jest wspomniane cokolwiek o Akatsuki, to czasami ciężko mi się zaskoczyć. Sama pewnie wiesz jak to jest, skoro pamiętasz czasy onetowskie :D
Niespodzianka w fabule zawsze jest jak najbardziej pożądana! Uwielbiam być zaskakiwana, jednak mało co już mnie może zaskoczyć. No chyba, że to twój ff :D.Tam nie mam pojęcia, co się zdarzy, nawet jeszcze wszystkich bohaterów nie znam :/
UsuńJestem i ja tutaj. Jejciu tutaj bardzo chciałabym zobaczyć relacje Kiba-Hinata. No i to połączenie rodzeństwa, w sumie to nie spodziewałam się czegoś takiego, ale bardzo mi się to podoba. Jestem ciekawa jak rozwiążesz sytuację, aby Hinata zakochała się w Itachim... Ale powoli chyba to się dzieje c:
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta! ^^
Fragmenty z perspektywy Kiby na pewno się jeszcze pojawią. Nie będę Ci spojlerować, wszystkiego sama niedługo się dowiesz. Akcja ItaHina, na to trzeba jeszcze poczekać. Nie można oczekiwać od Hinaty, że tak szybko zakocha się w innym chłopaku.
UsuńNigdy nie kupowałam tego, że Hanabi chciała chronić Hinatę. Hanabi była jedynie gotowa przejąć rolę swojej starszej siostry, czyli chronić klan i godnie go reprezentować. Nie widzę ich relacji jako przyjaznej, siostrzanej, czy chociażby poprawnej. Jak dla mnie, wraz z ich pojedynkiem o miano dziedziczki, ich relacja uległa zniszczeniu i opierała się na schemacie życia w rodzinie. Taka tyci dygresja, rozpisałam się. xD
OdpowiedzUsuńMiło, że Kiba i Neji się martwią. Itaś taki tajemniczy. ^^ Ciekawe, czy nastąpi konfrontacja... ^^
Oj, rozpisuj się, rozpisuj. Myślę, że każdy lubi długie komentarze ;)
UsuńCo do relacji Hinata-Hanabi zgadzam się w pełni! Dopiero w filerze została ukazana ich relacja, która była niejako przyklejeniem taśmy na złamanie otwarte. Nie i już. Jakby ten filer zupełnie nie odnosi się do realnych relacji w Naruto albo Naruto Shippūden. Konfrontacja nastąpi kiedyś.♥
Zawsze zastanawiałam o czym myślał i co robił Itachi poza wioską? Podoba mi się tutaj, że jest taki jak zawsze, zdystansowany i ostrożny. Ciekawa jestem też, czy Hinata pomoże Deidarze w schwytaniu jednoogoniastego? :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
W sumie wspomnienia o tym, co Itachi robił poza Akatsuki, to bardzo fajny pomysł ♥. Wykorzystam to jeszcze!
UsuńCo do Gaary - mam dla was niefajną wiadomość: nie, nie będzie go w tym fanfiction. Uważam, że schwytanie Gaary to bardzo ciekawy, ale zbyt popularny motyw i jednocześnie zupełnie oklepany. Zdecydowanie wolę skupić się na innych, ciekawych postaciach.
Również pozdrawiam.