Aktualizacja 30.12.2021
Zapraszam do czytania.


BLOG O TEMATYCE ITAHINA
Autor: Sharona

12.03.2021

Zaryzykuj - KibaHina

Chciałam tą miniaturką przedstawić mojego Kibę - zwierzęcego, zadziornego, pewnego siebie.
Ostrzeżenia: +16
Para: KibaHina



Hinata.

Denerwowała mnie. Zawsze taka zbyt dobra, zbyt miła, dająca się łatwo skrzywdzić. Dbałem o nią. Można tak powiedzieć. A jednak wciąż latała za Uzumakim, który po wojnie dał jej kosza i nadal nie zwracał na nią uwagi. Nie opiekował się nią po utracie Neji'ego.  

Ona złudne liczyła, że Naruto zdecyduje się z nią być, a temu chodziło tylko o treningi i zostanie Hokage. Po co temu narwanemu kolesiowi jeszcze kobieta? Nie zasługiwał na nią, nie potrafiłby się żadną zaopiekować, a co dopiero stworzyć związek. 

Nie było mi smutno. Byłem wściekły. 

Chciałem złapać ją mocno i otrząsnąć z tej iluzji, którą sama sobie wytworzyła. Miała siedemnaście lat. Niedługo osiągnie pełnoletniość, klan narzuci jej narzeczonego, jeśli ona nie będzie umiała sama wybrać kogoś, kto chciałby też ją. Ile można trwać w jednostronnej relacji? 

Sam byłem na chwilę z Tamaki, ale nigdy nie traktowałem jej jak materiał na dziewczynę czy żonę. Zabrałem jej dziewictwo, ale całe szczęście nie skradłem jej pierwszego pocałunku – nie, to by było za dużo.

Czy widział siebie z Hinatą? Myślał o byciu z nią w związku. Chciał pokazać jej, że można bawić się, korzystać i cieszyć się z kimkolwiek, a nie czekać wieczność na jedną osobę. Mogłaby spróbować wreszcie tego, o czym marzy, aby później znaleźć faceta, który naprawdę ją doceni i będzie za nią latał tak, jak ona kiedyś za Naruto.

– Kiba–kun? – zaczęła nieśmiało. Wyrwała go z zamyślenia.

Spojrzał się na dziewczynę.

– Dlaczego latasz za tym narwańcem? – spytałem. – Całowałaś się z nim chociaż?

– K–Kiba–kun, wiesz, że ja nigdy...

Oderwałem od niej wzrok, spoglądałem przez okno. To mi wystarczyło. Nietknięta, niewinna. Cholera, nawet ja nie powinienem z nią zaczynać.

– Dlaczego zacząłeś taki temat? – spytała cienkim głosem.

– Oszukujesz sama siebie – odpowiedziałem i westchnąłem. – Uzumaki nie interesuje się nikim. Dla niego ważna jest posada Hokage i treningu. U niego zawsze będziesz na drugim, trzecim albo nawet czwartym miejscu, bo on nie zrezygnuje z Sasuke.

– Kiba–kun – zaczęła, ale nie dokończyła. Chyba sama chciała najpierw przemyśleć moje słowa. Nie były delikatne, ale lepiej nie dało się tego określić. – Wiesz przecież, że go kocham.

Parsknąłem.

– A on ciebie? – odpowiedziałem sucho, patrząc jej w wilgotne, zaskoczone oczy. – Wiesz co on czuje? Zawsze latał za Sakurą.

Hinata uciekła wzrokiem.

– Wszystko, co mam, to nadzieja. Nadzieja, że Naruto–kun kiedyś odwzajemni moje uczucia.

– Dupek podąża za swoimi celami. Chciał zapolować na Sakurę, to prędzej czy później będzie niósł ją w zębach.

Nie chciałem jej ranić, patrzenie na nią w takim rozbitym stanie sprawiało mi ból. Wcześniej nigdy nie rozmawialiśmy na ten temat, ale musiałem go wreszcie poruszyć.

Podszedłem do niej i objąłem ją ramionami. Byłem wtedy, jak płakała mi w ramie po utracie Neji'ego i jestem teraz, gdy płacze przez Naruto.

– Cholera, chciałbym żeby koleś się wreszcie zdecydował. Albo niech cię weźmie, albo niech odrzuci cię zupełnie, żebyś mogła normalnie żyć.

– Też bym tak wolała – przyznała cichym głosem. Łkała mi w bluzę. Pogłaskałem ją po miękkich włosach i zaciągnąłem się jej zapachem. Lawenda i cynamonowe bułeczki.

– Mówię ci dla twojego dobra, daj sobie z nim spokój.

– Nie mogę – odpowiedziała cienkim, załamanym głosem. – To nie jest takie proste wyrzucić kogoś z serca.

– Ale możesz to zrobić, nie karzę ci się poddawać, ale zrozum, Hinata, zrozum, że Uzumaki to palant, którego nie obchodzi to, co myślisz. Wyznałaś mu uczucia, a ten co? Zachowuje się jakby o tym zapomniał. Idiota – dodałem. Wyrzuciłem z siebie to, co mi leżało.

Hinata drżała. Zupełnie jakbym był pierwszym, który skonfrontował ją z prawdą.

– Wiedziałaś o tym prawda?

– Proszę, nie nazywaj tak źle Naruto–kuna, on jest dobrą osobą. On tylko... – przerwała.

– Jest idiotą... – dokończyłem. Hinata nie odpowiedziała. – Pocałuj mnie.

Hinata wciągnęła z niedowierzaniem powietrze do płuc. Cofnęła się, ale nie wyrwała z uścisku.

– Czy ty...? – szepnęła niepewnie.

– Może.

Zapanowała cisza, Hinata spojrzała się na mnie swoimi wielkimi oczami. Wyglądała na zaskoczoną, ale i na przerażoną.

– Wolałbym, żebyś nauczyła się korzystać z życia, była z kimś, kto też cię pragnie – przerwałem ciszę.

– A co z naszą przyjaźnią? Nie możemy tego zniszczyć

– Nadal jesteśmy przyjaciółmi. Nic tego nie zmieni. Wbrew temu co mówię, nie zabraniam ci podrywać Naruto. Jeśli się ogarnie i postawi sprawę jasno, to sam odprowadzę cię na ołtarz, ale do tego czasu... – mruknąłem i pochyliłem się nad nią. Byłem zalewie parę centymetrów przed jej twarzą. Patrzyłem jak rumieniec opanowuje jej policzki. – Mogę? – Zbliżyłem swoje usta do jej.

Uprzejme pytanie nie było potrzebne i tak miałem zamiar ją pocałować. Wiedziałem, że gdyby na pewno tego nie chciała, jej Jūken powaliłby mnie bardzo szybko.

Jej oczy były niepewne, przerażone. Wyraz twarzy miała całkowicie zaskoczony, a jej policzki zaróżowiły się lekko. Przeniosłem dłoń z jej włosów na jej delikatną szyję, sunąc po miękkiej skórze. Kiedy zbliżyłem się jeszcze bliżej, Hinata przymknęła mimowolnie oczy. 

Wpiłem się w jej usta, rozkoszując się ciepłem i fakturą. Czule a zarazem zachłannie.

Hinata wydała zaskoczony dźwięk, a ja oblizałem jej usta. Chciałem nasiąknąć jej zapachem, na zawsze zapamiętać jej smak. Całowałem ją, jakbym tylko tak dał radę ukoić mój głód. Naparłem na jej usta, rozchylając je lekko. Od razu wdarłem się do środka. Jej smak. Było coś w tym zwierzęcego. 

Pochylałem się nad nią, odzyskiwałem oddech po pocałunku. Jej wargi były czerwone i napuchnięte. Oddychała szybko. Rumieniec rozlał jej się na całe policzki. 

Chciałem, żeby ona zapamiętała wszystko. Podniecenie, które wyczuwałem swoim nosem. Mój smak. Moje ruchy, które rozpalały ją.

Włożyłem dłoń w kosmyki jej włosów i odsłoniłem jej szyję. Chuchnąłem na wrażliwą skórę. Najdelikatniej jak umiałem, przejechałem językiem tuż pod jej uchem. Zadrżała, z jej ust wydostał cię jęk. W jednej chwili oszalałem. Poczułem jak zaczynam tracić kontrolę. Zwierzęce instynkty wyszły na wierzch. 

Podniosłem ją za uda i przyparłem do najbliżej ściany, nie siląc się na delikatność. Hinata objęła moją szyję, a ja wpiłem się w jej szyję i zacząłem ją ssać. Po chwili wróciłem, bo jej soczystych ust. Przyparłem ją całym moim ciałem. Mocno ścisnąłem jej uda. Przycisnąłem swoje krocze do jej.

Hinata krzyknęła i odepchnęła mnie mocno. Zamroczony, odsunąłem się kawałek. Na chwilę zapomniałem, ile ona ma siły. Spojrzałem się na nią. Była zarumieniona, szybko łapała oddech, jej oczy błyszczały, na szyi widniała moja malinka.

Hinata wybiegła bez słowa z mieszkania.
Widziałem jej twarz w rozkoszy. Słyszałem jej jęk. Wiedziałem, że chcę to powtórzyć. Zaryzykuję.


Ten one shot miałam napisany już jakiś czas temu. Był on moim planem awaryjnym - na opublikowanie, jeśli nie będę się wyrabiać z pisaniem. I tak się stało. Utknęłam w połowie rozdziału 19 - jest on cholernie ciężki, szczególnie, że muszę zadecydować czy to będzie ostatni rozdział, czy będzie jeszcze jeden. Przede mną jeszcze wyzwanie dwóch epilogów (jedno szczęśliwe, żebyście mnie nie zabili ;) a drugie, moje ulubione - nieszczęśliwe).



2 komentarze:

  1. Takiej perspektywy Kiby się nie spodziewałam! Prawdopodobnie dlatego, że nie przypomina tutaj tego roześmianego, nieco przygłupiego chłopaka z kanonu. Wykreowałaś go tutaj na postać bardzo zaciętą, poniekąd wręcz wulgarną w swoim postępowaniu. Porównując go jednak z Kibą przedstawionym w Twoim opowiadaniu widzę, że trzyma się wykreowanego przez Ciebie świata, więc jest to uzasadnione. Poniekąd przypomina mi typ yandere, który jest dobrze znany w kulturze anime. Nie spodziewałam się co prawda, że będzie aż tak naskakiwać na Hinatę i że jej reakcje wywołają w nim aż tak nieodpowiednie odczucia.
    Ciekawie się to czytało. Tym bardziej mam nadzieję, że uwzględnisz jego perspektywę w zakończeniu, bo chciałabym wiedzieć, jak koniec końców skończy się i jego historia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiba był trochę wyzwaniem w moim opowiadaniu - starałam się, żeby 'nie przesadzić' z jego zachowaniem, a tu w tym fanfiku dałam się ponieść wyobraźni <3. Pisało mi się to bardzo dobrze, powiedźmy, że dałam upust swoim wyobrażeniom o niemal zwierzęcym Kibie.

      Usuń