Chciałam tą miniaturką
przedstawić mojego Kibę - zwierzęcego, zadziornego, pewnego siebie.
Ostrzeżenia: +16
Para: KibaHina
Para: KibaHina
Hinata.
Denerwowała
mnie. Zawsze taka zbyt dobra, zbyt miła, dająca się łatwo skrzywdzić. Dbałem o
nią. Można tak powiedzieć. A jednak wciąż latała za Uzumakim, który po wojnie
dał jej kosza i nadal nie zwracał na nią uwagi. Nie opiekował się nią po
utracie Neji'ego.
Ona
złudne liczyła, że Naruto zdecyduje się z nią być, a temu chodziło tylko o
treningi i zostanie Hokage. Po co temu narwanemu kolesiowi jeszcze kobieta? Nie
zasługiwał na nią, nie potrafiłby się żadną zaopiekować, a co dopiero stworzyć
związek.
Nie
było mi smutno. Byłem wściekły.
Chciałem
złapać ją mocno i otrząsnąć z tej iluzji, którą sama sobie wytworzyła. Miała
siedemnaście lat. Niedługo osiągnie pełnoletniość, klan narzuci jej
narzeczonego, jeśli ona nie będzie umiała sama wybrać kogoś, kto chciałby też
ją. Ile można trwać w jednostronnej relacji?
Sam
byłem na chwilę z Tamaki, ale nigdy nie traktowałem jej jak materiał na
dziewczynę czy żonę. Zabrałem jej dziewictwo, ale całe szczęście nie skradłem
jej pierwszego pocałunku – nie, to by było za dużo.
Czy
widział siebie z Hinatą? Myślał o byciu z nią w związku. Chciał pokazać jej, że
można bawić się, korzystać i cieszyć się z kimkolwiek, a nie czekać wieczność
na jedną osobę. Mogłaby spróbować wreszcie tego, o czym marzy, aby później
znaleźć faceta, który naprawdę ją doceni i będzie za nią latał tak, jak ona
kiedyś za Naruto.
–
Kiba–kun? – zaczęła nieśmiało. Wyrwała go z zamyślenia.
Spojrzał
się na dziewczynę.
–
Dlaczego latasz za tym narwańcem? – spytałem. – Całowałaś się z nim chociaż?
–
K–Kiba–kun, wiesz, że ja nigdy...
Oderwałem
od niej wzrok, spoglądałem przez okno. To mi wystarczyło. Nietknięta, niewinna.
Cholera, nawet ja nie powinienem z nią zaczynać.
–
Dlaczego zacząłeś taki temat? – spytała cienkim głosem.
–
Oszukujesz sama siebie – odpowiedziałem i westchnąłem. – Uzumaki nie interesuje
się nikim. Dla niego ważna jest posada Hokage i treningu. U niego zawsze
będziesz na drugim, trzecim albo nawet czwartym miejscu, bo on nie zrezygnuje z
Sasuke.
–
Kiba–kun – zaczęła, ale nie dokończyła. Chyba sama chciała najpierw przemyśleć
moje słowa. Nie były delikatne, ale lepiej nie dało się tego określić. – Wiesz
przecież, że go kocham.
Parsknąłem.
–
A on ciebie? – odpowiedziałem sucho, patrząc jej w wilgotne, zaskoczone oczy. –
Wiesz co on czuje? Zawsze latał za Sakurą.
Hinata
uciekła wzrokiem.
–
Wszystko, co mam, to nadzieja. Nadzieja, że Naruto–kun kiedyś odwzajemni
moje uczucia.
–
Dupek podąża za swoimi celami. Chciał zapolować na Sakurę, to prędzej czy
później będzie niósł ją w zębach.
Nie
chciałem jej ranić, patrzenie na nią w takim rozbitym stanie sprawiało mi ból.
Wcześniej nigdy nie rozmawialiśmy na ten temat, ale musiałem go wreszcie
poruszyć.
Podszedłem
do niej i objąłem ją ramionami. Byłem wtedy, jak płakała mi w ramie po utracie
Neji'ego i jestem teraz, gdy płacze przez Naruto.
–
Cholera, chciałbym żeby koleś się wreszcie zdecydował. Albo niech cię weźmie,
albo niech odrzuci cię zupełnie, żebyś mogła normalnie żyć.
–
Też bym tak wolała – przyznała cichym głosem. Łkała mi w bluzę. Pogłaskałem ją
po miękkich włosach i zaciągnąłem się jej zapachem. Lawenda i cynamonowe
bułeczki.
–
Mówię ci dla twojego dobra, daj sobie z nim spokój.
–
Nie mogę – odpowiedziała cienkim, załamanym głosem. – To nie jest takie proste
wyrzucić kogoś z serca.
–
Ale możesz to zrobić, nie karzę ci się poddawać, ale zrozum, Hinata, zrozum, że
Uzumaki to palant, którego nie obchodzi to, co myślisz. Wyznałaś mu uczucia, a
ten co? Zachowuje się jakby o tym zapomniał. Idiota – dodałem. Wyrzuciłem z
siebie to, co mi leżało.
Hinata
drżała. Zupełnie jakbym był pierwszym, który skonfrontował ją z prawdą.
–
Wiedziałaś o tym prawda?
–
Proszę, nie nazywaj tak źle Naruto–kuna, on jest dobrą osobą. On tylko... –
przerwała.
–
Jest idiotą... – dokończyłem. Hinata nie odpowiedziała. – Pocałuj mnie.
Hinata
wciągnęła z niedowierzaniem powietrze do płuc. Cofnęła się, ale nie wyrwała z
uścisku.
–
Czy ty...? – szepnęła niepewnie.
–
Może.
Zapanowała
cisza, Hinata spojrzała się na mnie swoimi wielkimi oczami. Wyglądała na
zaskoczoną, ale i na przerażoną.
–
Wolałbym, żebyś nauczyła się korzystać z życia, była z kimś, kto też cię
pragnie – przerwałem ciszę.
–
A co z naszą przyjaźnią? Nie możemy tego zniszczyć
–
Nadal jesteśmy przyjaciółmi. Nic tego nie zmieni. Wbrew temu co mówię, nie
zabraniam ci podrywać Naruto. Jeśli się ogarnie i postawi sprawę jasno, to sam
odprowadzę cię na ołtarz, ale do tego czasu... – mruknąłem i pochyliłem się nad
nią. Byłem zalewie parę centymetrów przed jej twarzą. Patrzyłem jak rumieniec
opanowuje jej policzki. – Mogę? – Zbliżyłem swoje usta do jej.
Uprzejme
pytanie nie było potrzebne i tak miałem zamiar ją pocałować. Wiedziałem, że
gdyby na pewno tego nie chciała, jej Jūken powaliłby mnie bardzo szybko.
Jej
oczy były niepewne, przerażone. Wyraz twarzy miała całkowicie zaskoczony, a jej
policzki zaróżowiły się lekko. Przeniosłem dłoń z jej włosów na jej delikatną
szyję, sunąc po miękkiej skórze. Kiedy zbliżyłem się jeszcze bliżej, Hinata
przymknęła mimowolnie oczy.
Wpiłem
się w jej usta, rozkoszując się ciepłem i fakturą. Czule a zarazem zachłannie.
Hinata
wydała zaskoczony dźwięk, a ja oblizałem jej usta. Chciałem nasiąknąć jej
zapachem, na zawsze zapamiętać jej smak. Całowałem ją, jakbym tylko tak dał
radę ukoić mój głód. Naparłem na jej usta, rozchylając je lekko. Od razu
wdarłem się do środka. Jej smak. Było coś w tym zwierzęcego.
Pochylałem
się nad nią, odzyskiwałem oddech po pocałunku. Jej wargi były czerwone i
napuchnięte. Oddychała szybko. Rumieniec rozlał jej się na całe policzki.
Chciałem,
żeby ona zapamiętała wszystko. Podniecenie, które wyczuwałem swoim nosem. Mój
smak. Moje ruchy, które rozpalały ją.
Włożyłem
dłoń w kosmyki jej włosów i odsłoniłem jej szyję. Chuchnąłem na wrażliwą skórę.
Najdelikatniej jak umiałem, przejechałem językiem tuż pod jej uchem. Zadrżała,
z jej ust wydostał cię jęk. W jednej chwili oszalałem. Poczułem jak zaczynam
tracić kontrolę. Zwierzęce instynkty wyszły na wierzch.
Podniosłem
ją za uda i przyparłem do najbliżej ściany, nie siląc się na delikatność.
Hinata objęła moją szyję, a ja wpiłem się w jej szyję i zacząłem ją ssać. Po
chwili wróciłem, bo jej soczystych ust. Przyparłem ją całym moim ciałem. Mocno
ścisnąłem jej uda. Przycisnąłem swoje krocze do jej.
Hinata
krzyknęła i odepchnęła mnie mocno. Zamroczony, odsunąłem się kawałek. Na chwilę
zapomniałem, ile ona ma siły. Spojrzałem się na nią. Była zarumieniona, szybko
łapała oddech, jej oczy błyszczały, na szyi widniała moja malinka.
Hinata
wybiegła bez słowa z mieszkania.
Widziałem
jej twarz w rozkoszy. Słyszałem jej jęk. Wiedziałem, że chcę to powtórzyć.
Zaryzykuję.
Ten one shot miałam napisany już jakiś czas temu. Był on moim planem awaryjnym - na opublikowanie, jeśli nie będę się wyrabiać z pisaniem. I tak się stało. Utknęłam w połowie rozdziału 19 - jest on cholernie ciężki, szczególnie, że muszę zadecydować czy to będzie ostatni rozdział, czy będzie jeszcze jeden. Przede mną jeszcze wyzwanie dwóch epilogów (jedno szczęśliwe, żebyście mnie nie zabili ;) a drugie, moje ulubione - nieszczęśliwe).
Takiej perspektywy Kiby się nie spodziewałam! Prawdopodobnie dlatego, że nie przypomina tutaj tego roześmianego, nieco przygłupiego chłopaka z kanonu. Wykreowałaś go tutaj na postać bardzo zaciętą, poniekąd wręcz wulgarną w swoim postępowaniu. Porównując go jednak z Kibą przedstawionym w Twoim opowiadaniu widzę, że trzyma się wykreowanego przez Ciebie świata, więc jest to uzasadnione. Poniekąd przypomina mi typ yandere, który jest dobrze znany w kulturze anime. Nie spodziewałam się co prawda, że będzie aż tak naskakiwać na Hinatę i że jej reakcje wywołają w nim aż tak nieodpowiednie odczucia.
OdpowiedzUsuńCiekawie się to czytało. Tym bardziej mam nadzieję, że uwzględnisz jego perspektywę w zakończeniu, bo chciałabym wiedzieć, jak koniec końców skończy się i jego historia. :)
Kiba był trochę wyzwaniem w moim opowiadaniu - starałam się, żeby 'nie przesadzić' z jego zachowaniem, a tu w tym fanfiku dałam się ponieść wyobraźni <3. Pisało mi się to bardzo dobrze, powiedźmy, że dałam upust swoim wyobrażeniom o niemal zwierzęcym Kibie.
Usuń