Aktualizacja 30.12.2021
Zapraszam do czytania.


BLOG O TEMATYCE ITAHINA
Autor: Sharona

30.10.2020

Rozdział 12


Zastygam w oczekiwaniu, bojąc się, że mnie pocałuje, martwiąc się, że tego nie zrobi.
Tahereh Mafi – Dotyk Julii

Hinata ułożyła się do snu. Musiała się rozbudzić, ponieważ usłyszała dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi.
– Okashi–kun? Co tutaj robisz? – spytała zaspana.
– Okazało się, że ta nowa z zielonymi włosami chrapie głośniej niż ty, w dodatku jest z tym blondasem, który dał mi kiedyś nieświeżą rybę. Nie ma mojego Itachiego, więc muszę dzisiaj spać z tobą – powiedział.
– Jesteś rozkoszny – odparła. Wyciągnęła dłoń, aby pogłaskać go po jego rudej sierści.
– Jestem silny, jestem wybrańcem. Nie jestem rozkoszny ani słodki, ani puchaty. Zrozum wreszcie! Miau!
Hinata zaśmiała się lekko i pogłaskała go po głowie. Kot ułożył się obok niej i zaczął mruczeć. Cieszyła się, że cząstka Itachiego jest przy niej.

***

Hinata śmiała się. Spacerowała w deszczu płatków wiśni. Wiatr unosił kwiaty w powietrzu.
Itachi złapał ją za rękę i obrócił wokół jej osi.
Mężczyzna uśmiechał się. Z jego szkarłatnych oczu wypłynęły krwiste łzy, które skapnęły na jego czerwoną yukatę.
Wiatr ustał. Zapanowała cisza. Itachi spojrzał w górę. Na jego głowę spadł powoli kwiat wiśni. Postać mężczyzny zmieniła się. Ciemne włosy zmieniły się na blond, zaś czerwone oczy na zielone.
Kayate.

***

Hinata wpatrywała się w ciemność. Przez chwilę nie odbierała wszystkich bodźców. Zamrugała szybko, aby otrząsnąć się ze snu. Myślała, że śmierć Kayate nie odbije się na niej negatywnie. Jej przypuszczenia były błędne.
– Mrau! Nie da się przy was spać! Jesteście okropni, gdzie jest Itachiiiii!
Kot zaczął skakać po Hinacie i miauczeć.
– Ja nie chrapię. Przynajmniej nie głośno. Żaden z moich towarzyszy na misjach się nie skarżył – odpowiedziała.
– No, dobra, ale mruczysz przez sen i to jest bardzo denerwujące, tylko ja mogę mruczeć.
Hinata przeczesała dłonią swoje włosy. Ziewnęła i przeciągnęła się. Poszła po pochodnię i szybko wróciła, oświetlając pokój.
– Tak się zastanawiałam… – zaczęła. – Ile masz lat?
– Dwa.
– O, to jesteś jeszcze kociakiem.
Okashi zignorował uwagę Hinaty, jednak nie omieszkał wystawić pazurów. Jego wibrysy nastroszyły się na chwilę.
– Jak długo jesteś z Itachim? Jak do tego doszło?
– Jestem z nim od półtorej roku. Wychowywałem się w Wiosce Kotów. Uczyłem się mówić po ludzku i używać chakry, a potem przyszedł do mnie Itachi i powiedział, że chce towarzysza do podróży.
– To miłe – zaczęła.
– Oszukał mnie, że jest kotem – przerwał jej. – Miał uszy i ogon, to pomyślałem sobie, że jest jakiś zmutowany albo że spadł nie na cztery łapy tylko na twarz.
Hinata zaśmiała się. Nie spodziewała się takiego opisywania Uchihy.
– Oszukał?
– Sztuczny ogon i uszy, rozumiesz to, miau? Okazało się, że ścigał koty.
Nie potrafiła sobie wyobrazić mężczyzny w takim przebraniu. Zapewne wyglądałby uroczo.
– W sensie polował?
– Gorzej – odparł. – Itachi zbierał odciski łap. Od małego był znany w naszej Wiosce. Straszono nim każdego małego kotka. Łapy to dla nas świętość. 
– Och, nie wiedziałam, że Itachi–kun był taki… takim urwisem – dokończyła. Zastanawiała się, jak mogłaby go określić.
– Itachi ma całą księgę z łapkami kotów. Brakuje tylko jednego kota… Nekomaty…
– Demona o dwóch ogonach?
– Tak – przytaknął. – Krążyły o nim legendy. To najdłużej żyjący kot, w dodatku z dwoma ogonami. Nikt nigdy nie dostał jego odcisku łapy. – Okashi zabrzmiał groźnie. – Chcesz zobaczyć księgę? – spytał.
Hinata pokiwała głową.
– Chodź za mną.
Kot wyszedł z pokoju i czekał na nią na korytarzu. Zdjęła strój nocny i założyła krótkie kimono w kolorze lawendy, zawiązała czarny pas obi pod piersiami i włożyła długie spodnie oraz sandały. Wyszła z pomieszczenia i spojrzała na Okashiego. Kot stał przed drzwiami.
– Nie powinnam wchodzić, Itachi mnie nie zaprosił – powiedziała cicho.
– To nie jego pokój tylko mój. No, co, najwyżej wspólny – sprecyzował później.
Odpaliła pochodnię i weszła do środka. Pokój wyglądał niemal identycznie jak wtedy, gdy po raz pierwszy tam weszła. Duże łóżko z czarną pościelą. Meble z ciemnego drewna.
Okashi skoczył na regał i złapał zębami księgę. Hinata była pod wrażeniem, że mały kot był w stanie unieść większą od niego książkę. Powędrował na łóżko. Dziewczyna usadowiła się obok niego.
– Oto pierwsza łapka. – Pokazał. Data wskazywała, że miała dziesięć lat. – Emiko. Kociak. A tu druga – powiedział. – Aiko, Kitaro, Matcha, Sushi, Sashimi – wymieniał. – Niech przeklęci będą ci, co nazywają koty jedzeniem! – Zdenerwował się. Sam miał imię na cześć słodyczy. – Akihiko, Arakan – Niektóre kartki były rozerwane przez pazury. Łapy były coraz większe. Przy końcu encyklopedii zostały doczepione dodatkowe, większe strony, aby pomieścić odciski.
– Co tu robicie?
Hinata odwróciła wzrok w kierunku głosu. Szybko wstała z łóżka i zakryła usta dłonią. Czuła się jak małe dziecko przyłapane na gorącym uczynku.
– My tylko… – zaczęła.
– Nie marudź, miau – mruknął Okashi. – Wreszcie przyprowadziłem jakąś pannę do twojego pokoju.
Itachi zwęził oczy we wściekłe kreski.
Hinata nie powstrzymała się i parsknęła śmiechem. Chwilę później spojrzała przepraszająco na mężczyznę.
– Wybacz.
– Nic się nie stało.
Chcę korzystać z tego, co mam. Nie wiem, ile jeszcze pożyję.
Słowa Fū krążyły w jej głowie.
Przełamała się.
Przybliżyła się do Itachiego i objęła go lekko. Jego mina wyrażała zdziwienie, jednak po chwili odwzajemnił uścisk, umieszczając jedną dłoń na jej tali a drugą na jej włosach. Położył swój podbródek na czubku jej głowy i mocniej przytulił do siebie.
– Dobrze, że już wróciłeś.

***

– A ci to gdzie się wybierają? – spytała Hinata.
Popatrzyła się na przyjaciół. Deidara pakował plecaki, a Fū krzątała się w kuchni.
– Rozbijają sobie namiot nad morzem przy mierzei w Kraju Ziemi. Chcą sobie zrobić wakacje, pobyć sam na sam – odpowiedział.
– Ale dlaczego? – spytała. – Och.
– Dokładnie.
– W takim razie my też będziemy mieć trochę prywatności.
– A potrzebujemy? – spytał Itachi zadziornie.
– J–ja, nie! – Hinata machała przed twarzą dłońmi, była cała czerwona i spanikowana.
– Fū proponowała kiedyś wspólną kąpiel, ty już przecież prawie się ze mną wykąpałaś – żartował. Spojrzał się na nią sugerującymi oczami.
– To był przypadek – odpowiedziała od razu.
– Już, już – Położył jej dłoń na głowie i pogłaskał. – Chciałem tylko sprawdzić twoją reakcję.
Hinata uspokoiła się. Rumieniec powoli schodził z jej policzków.
– Bądźcie w kontakcie, w każdej chwili możemy dostać wezwanie od Konan albo Hidana – odezwał się do Fū i Deidary, który pokiwali głowami w odpowiedzi.
– To trochę nierozsądne rozdzielać się akurat teraz – mruknęła Hinata.
– Planowo wyruszamy dopiero za kilka dni. Nie ma co panikować – uspokoił. – Będą na czas – zapewnił. – Chcesz może poczytać książki dzisiaj wieczorem?
Hinacie właśnie przez to, że będą sami, to propozycja brzmiała jak… randka.
– Z chęcią – odpowiedziała.

***

Hinata trzymała jedyną dłoń na kamiennej ścianie, podczas gdy woda z wodospadu spadała bezpośrednio na jej kark i moczyła długie włosy. Pozwoliła, aby silny bicz wody spadł na jej głowę. W tym stanie mogła oczyścić swoje myśli.
Czuła jak jej ciało się rozluźnia, a nieprzyjemne spięcie karku odchodzi w zapomnienie.
Trudno jej było poradzić sobie z burzą, która panowała w jej głowie. Itachi, Fū, Deidara, Akatsuki, rodzina, przyjaciele.
Wypięła swoje ciało. Jej ręka ześlizgnęła się po kamiennej ścianie. Oparła się o nią plecami, pozwalając sobie na głębszy oddech oddychać. Zimna woda skapywała po jej ciele, ale nie czuła chłodu, lecz żar, który wydobywał się z jej ciała.
Założyła kosmyk mokrych włosów za ucho.
Hinata wyszła z wody i osuszyła się ręcznikiem. Przesunęła dłoń po twarzy.
Zaczęła słyszeć świerszcze, których już nie zagłuszały dźwięki pluskającej wody dochodzące z wodospadu.
Ubrała się i popatrzyła w księżyc. Hinata westchnęła. Ruszyła w drogę do kryjówki.

***

– Zrobiłem zakupy – powiedział i podał dziewczynie.
Hinata rozpakowała jedzenie z pojemnika i przygotowała filiżanki. Itachi zagotował wodę i zalał herbatę.
Pochodnie świeciły się, dając lekki półmrok.
Rozsiedli się przy stole. Cienie płomieni tańczyły na ich twarzach. Hinata chwyciła za przygotowaną wcześniej książkę o Uzushiogakure i rozsiadła się wygodnie, opierając się kolanami o stół. Itachi dołączył do niej i zaczął jeść swoje kuleczki dango.
– Co czytasz? – spytała.
– Historię Drugiej Światowej Wojny Shinobi – odpowiedział. – Podczas niej rodzice Sasoriego zostali zabici. Tak samo jak rodzina i przyjaciele naszego przywódcy. Wszyscy nie żyją przez członków Wioski Liścia.
Hinata zerknęła zaskoczonym wzrokiem na Itachiego.
– Musisz dobrze znać przywódcę, jeśli posiadasz takie informacje.
– Nie wiem tego bezpośrednio od niego – odpowiedział. – Współpracowałem kiedyś z Orochimaru. Trójka sanninów opiekowała się naszym przywódcą i Konan podczas tej wojny. Byli wtedy dziećmi… w samym centrum wojny.
– Przykro mi – przyznała.
Itachi westchnął.
– To była krwawa wojna. Jedyne co wynikło z tego dobrego, to wprowadzenie medycznych ninja na front. Po za tym ta wojna była niepotrzebna, spowodowała wiele szkód. Nikt na niej nie zyskał, a konflikt istnieje po dziś.
Hinata wzięła kuleczkę dango do ust.
– Życie ninja to ciągłe wojny – odpowiedziała. – Chciałabym żyć w pokoju.
– Nie jesteś agresywna, raczej łagodna. Masz za dobre serce na wojnę.
  Myślisz, że nie walczyłabym za moich przyjaciół? – spytała.
– Wierzę, że byś chciała – zaczął. – Ale czy potrafiłabyś zabijać? Zatopić sztylet w czyimś sercu? Widziałaś już śmierć, ale patrzeć to nie to samo, co działać.
– Ja… Nie wiem tego. – Zamyśliła się. – Myślę, że po prostu pomagałabym jak mogę. Znam medyczne jutsu, mogłabym chociażby leczyć.
– Kto cię ich nauczył?
  Uczyłam się w szpitalu, ale dużo pomogła mi Sakura Haruno, którą szkoliła bezpośrednio nasza Hokage.
– Tsunade jest legendą – pomruknął – W książce, którą czytam jest cały rozdział o sanninach i wszystkich ważniejszych osobach, biorących udział w Drugiej Wojnie.
– Czy mógłbyś mi później pożyczyć tę książkę, Itachi–kun? Chciałabym ją przeczytać.
– Tak. Cieszę się, że cię zainteresowałem – odpowiedział i wypił łyk herbaty.

***

– Jak było? – spytała.
– Było przepięknie i tak romantycznie. Kąpaliśmy się w morzu, spaliśmy pod gołym niebem, rozpaliliśmy ognisko, rozmawialiśmy do samego rana.
– Czyli się udało – odpowiedziała.
– Zdecydowanie. Ale o szczegółach nie będę ci opowiadać. – Policzki Fū lekko zaróżowiły się. 
Hinata nie musiała się niczego domyślać. Twarz dziewczyny mówiła wszystko.
– Byłaś już kiedyś zakochana? – Fū odwróciła wzrok.
– Zakochałaś się w nim? – spytała bezpośrednio. – Dlatego mnie o to pytasz? – Uniosła lekko brwi.
– Chcę dowiedzieć się, jakie to uczucie… miłość…
Hinata uśmiechnęła się. Przed jej oczami ukazała się postać Naruto.
– Tak – odpowiedziała.
– W kim? – Zapytała, wciąż się uśmiechając.
– W chłopcu o odważnym sercu z wielkimi marzeniami. Konsekwentnie dążył do celu i nigdy się nie poddawał. Deidara czasem mi go przypomina.
– Naprawdę? – Zareagowała zdziwiona. – Ale ci się nie podoba, prawa? – Fu zmarszczyła teatralnie brwi i szturchała ją palcem w ramię.
– Nie – odpowiedziała. – Deidara jest cały twój.
– Uf – odsapnęła. – Czekaj, w czym Dei przypomina ci twojego... byłego ukochanego?
– Czasem mówią podobnie, obaj mnie onieśmielają i cóż... Są podobni z wyglądu.
– Co?! – krzyknęła. – Jak bardzo?
– Trochę, głównie chodzi o kolor włosów i oczu.
– Czemu się z tamtym nie związałaś? Nie wyszło, czy może... – ucięła.
– Ja... nie widziałam go przez ponad dwa lata. Wyruszył na trening. Nigdy nie wyznałam mu swoich uczuć. – Westchnęła.
– Rozumiem. Ciężko ci o nim mówić?
– Już nie. Jeszcze niedawno byłam pewna co do swoich uczuć, jednak teraz...
– Itachi pomieszał ci w głowie.
– Nawet nie wiesz jak bardzo! – skwitowała Hinata, zakrywając swoje oczy. – Gdy was nie było, zbliżyliśmy się do siebie. Jedliśmy razem, spacerowaliśmy po wiosce, ćwiczyliśmy, medytowaliśmy, czytaliśmy książki.
– Brakowało tylko, żebyście spali razem, prawda? – Zachichotała.
– Fū!

***

Hinata odbiła się mocniej od gałęzi. Wkroczyli na teren Kraju Ognia. Hinata tęskniła za gęstymi lasami tak charakterystycznymi dla jej kraju. Była tak blisko swojej rodzinnej Wioski, jednak nie planowała tam wracać. Miała ważniejszą misję.
Kierowali się w stronę Wioski Dźwięku.
Mżawka moczyła im płaszcze. Im bliżej Otogakure, tym mocniej padało.
– Te lasy byłyby piękniejsze, gdyby zostały upiększone moimi wybuchami. – Westchnął.
Deidara umilał im drogę, ciągle rozmawiając o sztuce. Tylko Itachi biegł w skupieniu, nie odzywając się.
– Itachiiiii–senpai. Porozmawiaj z nami – powiedział Deidara.
Uchiha spojrzał na niego piorunująco.
– Dobra. – Westchnął. – Nie słyszałeś może o wielkim wybuchu właśnie w tym miejscu?
– Kiedy?
– Zaraz, jeśli się nie zamkniesz.
Deidara wywrócił oczami. Hinata zaśmiała się lekko.
– Dobra, namówiłeś! Jak nie chcesz rozmawiać, to porozmawiam sobie z Fū.
Hinatę bardzo rozbawiło ją to zachowanie, bo aż przyłożyła rękę do swoich ust, by nie wydawać żadnych niekontrolowanych dźwięków.

(Jap.)
Aiko – ukochana, mała miłość
Emiko – uśmiechnięte dziecko
Nyoko – klejnot, skarb
Kitaro – szczęśliwy chłopiec
Arakan  – godny, bohater
Akihiko – lśniący książę

*****

Chciałam odwzorować nasze polskie imiona od słodkich po te podniosłe. W pierwszej wersji chciałam napisać imiona typu Pimpuś, Mruczek, Puszek; ale stwierdziłam, że muszę trzymać się jednej wersji, jak Okashi jest w języku japońskim, to reszta też musi być, nawet jeśli scena przez to traci na śmieszności. :/

PS. Zaczęłam pisać pracę licencjacką... ciekawe, że im bardziej muszę ją pisać, tym więcej weny mam na to ff, ale jednocześnie mniej czasu :/


2 komentarze:

  1. – Nie marudź, miau – mruknął Okashi. – Wreszcie przyprowadziłem jakąś pannę do twojego pokoju. - Uwielbiam tego małego, wrednego, a jednocześnie kochanego kota. Zdecydowanie <3 Podejrzewam, patrząc na moją czarną kluskę, że gdyby umiał mówić, byłby taki sam jak Okashi. :D
    Zaczyna się coś dziać między Hinatą, a Itaskiem. Chociaż ja chcę więcej i więcej :)
    Co do pracy i weny - mam to samo. Im mniej czasu, tym więcej pomysłów -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam się, czy Okashi ma być rudy, czy czarny i czarny by pasował do Itachiego, ale z drugiej strony rude koty zawsze kojarzyły mi się z zadziornością. Okashi jest postacią, która wprowadza troszkę humoru i ma na celu rozbawiać - lubię takie przerywniki, żeby opowiadanie nie było posępne :D.
      Spokojnie, będzie się dziać. Ja już jestem na etapie pisania, gdzie dużo, dużo się dzieje. Bardzo dużo. Nic tylko czekać. :D

      Usuń