Zastygam
w oczekiwaniu, bojąc się, że mnie pocałuje, martwiąc się, że tego nie zrobi.
Tahereh
Mafi – Dotyk Julii
Hinata
ułożyła się do snu. Musiała się rozbudzić, ponieważ usłyszała dźwięk
otwieranych i zamykanych drzwi.
–
Okashi–kun? Co tutaj robisz? – spytała zaspana.
–
Okazało się, że ta nowa z zielonymi włosami chrapie głośniej niż ty, w dodatku
jest z tym blondasem, który dał mi kiedyś nieświeżą rybę. Nie ma mojego
Itachiego, więc muszę dzisiaj spać z tobą – powiedział.
– Jesteś
rozkoszny – odparła. Wyciągnęła dłoń, aby pogłaskać go po jego rudej sierści.
– Jestem
silny, jestem wybrańcem. Nie jestem rozkoszny ani słodki, ani puchaty. Zrozum
wreszcie! Miau!
Hinata
zaśmiała się lekko i pogłaskała go po głowie. Kot ułożył się obok niej i zaczął
mruczeć. Cieszyła się, że cząstka Itachiego jest przy niej.
***
Hinata śmiała się. Spacerowała w deszczu
płatków wiśni. Wiatr unosił kwiaty w powietrzu.
Itachi złapał ją za rękę i obrócił wokół
jej osi.
Mężczyzna uśmiechał się. Z jego
szkarłatnych oczu wypłynęły krwiste łzy, które skapnęły na jego czerwoną
yukatę.
Wiatr ustał. Zapanowała cisza. Itachi
spojrzał w górę. Na jego głowę spadł powoli kwiat wiśni. Postać mężczyzny
zmieniła się. Ciemne włosy zmieniły się na blond, zaś czerwone oczy na zielone.
Kayate.
***
Hinata
wpatrywała się w ciemność. Przez chwilę nie odbierała wszystkich bodźców.
Zamrugała szybko, aby otrząsnąć się ze snu. Myślała, że śmierć Kayate nie
odbije się na niej negatywnie. Jej przypuszczenia były błędne.
– Mrau!
Nie da się przy was spać! Jesteście okropni, gdzie jest Itachiiiii!
Kot
zaczął skakać po Hinacie i miauczeć.
– Ja nie
chrapię. Przynajmniej nie głośno. Żaden z moich towarzyszy na misjach się nie
skarżył – odpowiedziała.
– No,
dobra, ale mruczysz przez sen i to jest bardzo denerwujące, tylko ja mogę
mruczeć.
Hinata
przeczesała dłonią swoje włosy. Ziewnęła i przeciągnęła się. Poszła po pochodnię
i szybko wróciła, oświetlając pokój.
– Tak
się zastanawiałam… – zaczęła. – Ile masz lat?
– Dwa.
– O, to
jesteś jeszcze kociakiem.
Okashi
zignorował uwagę Hinaty, jednak nie omieszkał wystawić pazurów. Jego wibrysy
nastroszyły się na chwilę.
– Jak
długo jesteś z Itachim? Jak do tego doszło?
– Jestem
z nim od półtorej roku. Wychowywałem się w Wiosce Kotów. Uczyłem się mówić po
ludzku i używać chakry, a potem przyszedł do mnie Itachi i powiedział, że chce
towarzysza do podróży.
– To
miłe – zaczęła.
–
Oszukał mnie, że jest kotem – przerwał jej. – Miał uszy i ogon, to pomyślałem
sobie, że jest jakiś zmutowany albo że spadł nie na cztery łapy tylko na twarz.
Hinata
zaśmiała się. Nie spodziewała się takiego opisywania Uchihy.
– Oszukał?
–
Sztuczny ogon i uszy, rozumiesz to, miau? Okazało się, że ścigał koty.
Nie
potrafiła sobie wyobrazić mężczyzny w takim przebraniu. Zapewne wyglądałby
uroczo.
– W
sensie polował?
– Gorzej –
odparł. – Itachi zbierał odciski łap. Od małego był znany w naszej Wiosce.
Straszono nim każdego małego kotka. Łapy to dla nas świętość.
– Och,
nie wiedziałam, że Itachi–kun był taki… takim urwisem – dokończyła.
Zastanawiała się, jak mogłaby go określić.
– Itachi
ma całą księgę z łapkami kotów. Brakuje tylko jednego kota… Nekomaty…
– Demona
o dwóch ogonach?
– Tak –
przytaknął. – Krążyły o nim legendy. To najdłużej żyjący kot, w dodatku z dwoma
ogonami. Nikt nigdy nie dostał jego odcisku łapy. – Okashi zabrzmiał groźnie. –
Chcesz zobaczyć księgę? – spytał.
Hinata
pokiwała głową.
– Chodź
za mną.
Kot
wyszedł z pokoju i czekał na nią na korytarzu. Zdjęła strój nocny i założyła
krótkie kimono w kolorze lawendy, zawiązała czarny pas obi pod piersiami i
włożyła długie spodnie oraz sandały. Wyszła z pomieszczenia i spojrzała na
Okashiego. Kot stał przed drzwiami.
– Nie
powinnam wchodzić, Itachi mnie nie zaprosił – powiedziała cicho.
– To nie
jego pokój tylko mój. No, co, najwyżej wspólny – sprecyzował później.
Odpaliła
pochodnię i weszła do środka. Pokój wyglądał niemal identycznie jak wtedy, gdy
po raz pierwszy tam weszła. Duże łóżko z czarną pościelą. Meble z ciemnego
drewna.
Okashi
skoczył na regał i złapał zębami księgę. Hinata była pod wrażeniem, że mały kot
był w stanie unieść większą od niego książkę. Powędrował na łóżko. Dziewczyna
usadowiła się obok niego.
– Oto
pierwsza łapka. – Pokazał. Data wskazywała, że miała dziesięć lat. – Emiko.
Kociak. A tu druga – powiedział. – Aiko, Kitaro, Matcha, Sushi, Sashimi –
wymieniał. – Niech przeklęci będą ci, co nazywają koty jedzeniem! – Zdenerwował
się. Sam miał imię na cześć słodyczy. – Akihiko, Arakan – Niektóre kartki były
rozerwane przez pazury. Łapy były coraz większe. Przy końcu encyklopedii
zostały doczepione dodatkowe, większe strony, aby pomieścić odciski.
– Co tu
robicie?
Hinata
odwróciła wzrok w kierunku głosu. Szybko wstała z łóżka i zakryła usta dłonią.
Czuła się jak małe dziecko przyłapane na gorącym uczynku.
– My
tylko… – zaczęła.
– Nie
marudź, miau – mruknął Okashi. – Wreszcie przyprowadziłem jakąś pannę do twojego
pokoju.
Itachi
zwęził oczy we wściekłe kreski.
Hinata
nie powstrzymała się i parsknęła śmiechem. Chwilę później spojrzała
przepraszająco na mężczyznę.
–
Wybacz.
– Nic
się nie stało.
Chcę korzystać z tego, co mam. Nie wiem,
ile jeszcze pożyję.
Słowa Fū
krążyły w jej głowie.
Przełamała
się.
Przybliżyła
się do Itachiego i objęła go lekko. Jego mina wyrażała zdziwienie, jednak po
chwili odwzajemnił uścisk, umieszczając jedną dłoń na jej tali a drugą na jej
włosach. Położył swój podbródek na czubku jej głowy i mocniej przytulił do
siebie.
–
Dobrze, że już wróciłeś.
***
– A ci
to gdzie się wybierają? – spytała Hinata.
Popatrzyła
się na przyjaciół. Deidara pakował plecaki, a Fū krzątała się w kuchni.
–
Rozbijają sobie namiot nad morzem przy mierzei w Kraju Ziemi. Chcą sobie zrobić
wakacje, pobyć sam na sam – odpowiedział.
– Ale
dlaczego? – spytała. – Och.
–
Dokładnie.
– W
takim razie my też będziemy mieć trochę prywatności.
– A
potrzebujemy? – spytał Itachi zadziornie.
– J–ja,
nie! – Hinata machała przed twarzą dłońmi, była cała czerwona i spanikowana.
– Fū
proponowała kiedyś wspólną kąpiel, ty już przecież prawie się ze mną wykąpałaś
– żartował. Spojrzał się na nią sugerującymi oczami.
– To był
przypadek – odpowiedziała od razu.
– Już,
już – Położył jej dłoń na głowie i pogłaskał. – Chciałem tylko sprawdzić twoją
reakcję.
Hinata
uspokoiła się. Rumieniec powoli schodził z jej policzków.
–
Bądźcie w kontakcie, w każdej chwili możemy dostać wezwanie od Konan albo
Hidana – odezwał się do Fū i Deidary, który pokiwali głowami w odpowiedzi.
– To
trochę nierozsądne rozdzielać się akurat teraz – mruknęła Hinata.
–
Planowo wyruszamy dopiero za kilka dni. Nie ma co panikować – uspokoił. – Będą
na czas – zapewnił. – Chcesz może poczytać książki dzisiaj wieczorem?
Hinacie
właśnie przez to, że będą sami, to propozycja brzmiała jak… randka.
– Z
chęcią – odpowiedziała.
***
Hinata
trzymała jedyną dłoń na kamiennej ścianie, podczas gdy woda z wodospadu spadała
bezpośrednio na jej kark i moczyła długie włosy. Pozwoliła, aby silny bicz wody
spadł na jej głowę. W tym stanie mogła oczyścić swoje myśli.
Czuła
jak jej ciało się rozluźnia, a nieprzyjemne spięcie karku odchodzi w
zapomnienie.
Trudno
jej było poradzić sobie z burzą, która panowała w jej głowie. Itachi, Fū, Deidara, Akatsuki, rodzina,
przyjaciele.
Wypięła
swoje ciało. Jej ręka ześlizgnęła się po kamiennej ścianie. Oparła się o nią
plecami, pozwalając sobie na głębszy oddech oddychać. Zimna woda skapywała po
jej ciele, ale nie czuła chłodu, lecz żar, który wydobywał się z jej ciała.
Założyła
kosmyk mokrych włosów za ucho.
Hinata
wyszła z wody i osuszyła się ręcznikiem. Przesunęła dłoń po twarzy.
Zaczęła
słyszeć świerszcze, których już nie zagłuszały dźwięki pluskającej wody
dochodzące z wodospadu.
Ubrała
się i popatrzyła w księżyc. Hinata westchnęła. Ruszyła w drogę do kryjówki.
***
–
Zrobiłem zakupy – powiedział i podał dziewczynie.
Hinata
rozpakowała jedzenie z pojemnika i przygotowała filiżanki. Itachi zagotował
wodę i zalał herbatę.
Pochodnie
świeciły się, dając lekki półmrok.
Rozsiedli
się przy stole. Cienie płomieni tańczyły na ich twarzach. Hinata chwyciła za
przygotowaną wcześniej książkę o Uzushiogakure i rozsiadła się wygodnie,
opierając się kolanami o stół. Itachi dołączył do niej i zaczął jeść swoje
kuleczki dango.
– Co
czytasz? – spytała.
–
Historię Drugiej Światowej Wojny Shinobi – odpowiedział. – Podczas niej rodzice
Sasoriego zostali zabici. Tak samo jak rodzina i przyjaciele naszego przywódcy.
Wszyscy nie żyją przez członków Wioski Liścia.
Hinata
zerknęła zaskoczonym wzrokiem na Itachiego.
– Musisz
dobrze znać przywódcę, jeśli posiadasz takie informacje.
– Nie
wiem tego bezpośrednio od niego – odpowiedział. – Współpracowałem kiedyś z
Orochimaru. Trójka sanninów opiekowała się naszym przywódcą i Konan podczas tej
wojny. Byli wtedy dziećmi… w samym centrum wojny.
–
Przykro mi – przyznała.
Itachi
westchnął.
– To
była krwawa wojna. Jedyne co wynikło z tego dobrego, to wprowadzenie medycznych
ninja na front. Po za tym ta wojna była niepotrzebna, spowodowała wiele szkód.
Nikt na niej nie zyskał, a konflikt istnieje po dziś.
Hinata
wzięła kuleczkę dango do ust.
– Życie
ninja to ciągłe wojny – odpowiedziała. – Chciałabym żyć w pokoju.
– Nie
jesteś agresywna, raczej łagodna. Masz za dobre serce na wojnę.
– Myślisz, że nie walczyłabym za moich
przyjaciół? – spytała.
–
Wierzę, że byś chciała – zaczął. – Ale czy potrafiłabyś zabijać? Zatopić
sztylet w czyimś sercu? Widziałaś już śmierć, ale patrzeć to nie to samo, co
działać.
– Ja…
Nie wiem tego. – Zamyśliła się. – Myślę, że po prostu pomagałabym jak mogę.
Znam medyczne jutsu, mogłabym chociażby leczyć.
– Kto
cię ich nauczył?
– Uczyłam się w szpitalu, ale dużo pomogła mi
Sakura Haruno, którą szkoliła bezpośrednio nasza Hokage.
–
Tsunade jest legendą – pomruknął – W książce, którą czytam jest cały rozdział o
sanninach i wszystkich ważniejszych osobach, biorących udział w Drugiej Wojnie.
– Czy
mógłbyś mi później pożyczyć tę książkę, Itachi–kun? Chciałabym ją przeczytać.
– Tak.
Cieszę się, że cię zainteresowałem – odpowiedział i wypił łyk herbaty.
***
– Jak
było? – spytała.
– Było
przepięknie i tak romantycznie. Kąpaliśmy się w morzu, spaliśmy pod gołym
niebem, rozpaliliśmy ognisko, rozmawialiśmy do samego rana.
– Czyli
się udało – odpowiedziała.
–
Zdecydowanie. Ale o szczegółach nie będę ci opowiadać. – Policzki Fū lekko
zaróżowiły się.
Hinata
nie musiała się niczego domyślać. Twarz dziewczyny mówiła wszystko.
– Byłaś
już kiedyś zakochana? – Fū odwróciła wzrok.
–
Zakochałaś się w nim? – spytała bezpośrednio. – Dlatego mnie o to pytasz? –
Uniosła lekko brwi.
– Chcę
dowiedzieć się, jakie to uczucie… miłość…
Hinata
uśmiechnęła się. Przed jej oczami ukazała się postać Naruto.
– Tak –
odpowiedziała.
– W kim?
– Zapytała, wciąż się uśmiechając.
– W
chłopcu o odważnym sercu z wielkimi marzeniami. Konsekwentnie dążył do celu i
nigdy się nie poddawał. Deidara czasem mi go przypomina.
–
Naprawdę? – Zareagowała zdziwiona. – Ale ci się nie podoba, prawa? – Fu
zmarszczyła teatralnie brwi i szturchała ją palcem w ramię.
– Nie –
odpowiedziała. – Deidara jest cały twój.
– Uf –
odsapnęła. – Czekaj, w czym Dei przypomina ci twojego... byłego ukochanego?
– Czasem
mówią podobnie, obaj mnie onieśmielają i cóż... Są podobni z wyglądu.
– Co?! –
krzyknęła. – Jak bardzo?
–
Trochę, głównie chodzi o kolor włosów i oczu.
– Czemu
się z tamtym nie związałaś? Nie wyszło, czy może... – ucięła.
– Ja...
nie widziałam go przez ponad dwa lata. Wyruszył na trening. Nigdy nie wyznałam
mu swoich uczuć. – Westchnęła.
–
Rozumiem. Ciężko ci o nim mówić?
– Już
nie. Jeszcze niedawno byłam pewna co do swoich uczuć, jednak teraz...
– Itachi
pomieszał ci w głowie.
– Nawet
nie wiesz jak bardzo! – skwitowała Hinata, zakrywając swoje oczy. – Gdy was nie
było, zbliżyliśmy się do siebie. Jedliśmy razem, spacerowaliśmy po wiosce,
ćwiczyliśmy, medytowaliśmy, czytaliśmy książki.
–
Brakowało tylko, żebyście spali razem, prawda? – Zachichotała.
– Fū!
***
Hinata
odbiła się mocniej od gałęzi. Wkroczyli na teren Kraju Ognia. Hinata
tęskniła za gęstymi lasami tak charakterystycznymi dla jej kraju. Była tak
blisko swojej rodzinnej Wioski, jednak nie planowała tam wracać. Miała
ważniejszą misję.
Kierowali
się w stronę Wioski Dźwięku.
Mżawka
moczyła im płaszcze. Im bliżej Otogakure, tym mocniej padało.
– Te
lasy byłyby piękniejsze, gdyby zostały upiększone moimi wybuchami. – Westchnął.
Deidara
umilał im drogę, ciągle rozmawiając o sztuce. Tylko Itachi biegł w skupieniu,
nie odzywając się.
–
Itachiiiii–senpai. Porozmawiaj z nami – powiedział Deidara.
Uchiha
spojrzał na niego piorunująco.
– Dobra.
– Westchnął. – Nie słyszałeś może o wielkim wybuchu właśnie w tym miejscu?
– Kiedy?
– Zaraz,
jeśli się nie zamkniesz.
Deidara
wywrócił oczami. Hinata zaśmiała się lekko.
– Dobra,
namówiłeś! Jak nie chcesz rozmawiać, to porozmawiam sobie z Fū.
Hinatę
bardzo rozbawiło ją to zachowanie, bo aż przyłożyła rękę do swoich ust, by nie
wydawać żadnych niekontrolowanych dźwięków.
(Jap.)
Aiko –
ukochana, mała miłość
Emiko –
uśmiechnięte dziecko
Nyoko –
klejnot, skarb
Kitaro –
szczęśliwy chłopiec
Arakan – godny, bohater
Akihiko
– lśniący książę
Chciałam odwzorować nasze
polskie imiona od słodkich po te podniosłe. W pierwszej wersji chciałam napisać
imiona typu Pimpuś, Mruczek, Puszek; ale stwierdziłam, że muszę trzymać się
jednej wersji, jak Okashi jest w języku japońskim, to reszta też musi być,
nawet jeśli scena przez to traci na śmieszności. :/
PS. Zaczęłam pisać pracę licencjacką... ciekawe, że im bardziej muszę ją pisać, tym więcej weny mam na to ff, ale jednocześnie mniej czasu :/
– Nie marudź, miau – mruknął Okashi. – Wreszcie przyprowadziłem jakąś pannę do twojego pokoju. - Uwielbiam tego małego, wrednego, a jednocześnie kochanego kota. Zdecydowanie <3 Podejrzewam, patrząc na moją czarną kluskę, że gdyby umiał mówić, byłby taki sam jak Okashi. :D
OdpowiedzUsuńZaczyna się coś dziać między Hinatą, a Itaskiem. Chociaż ja chcę więcej i więcej :)
Co do pracy i weny - mam to samo. Im mniej czasu, tym więcej pomysłów -.-
Zastanawiałam się, czy Okashi ma być rudy, czy czarny i czarny by pasował do Itachiego, ale z drugiej strony rude koty zawsze kojarzyły mi się z zadziornością. Okashi jest postacią, która wprowadza troszkę humoru i ma na celu rozbawiać - lubię takie przerywniki, żeby opowiadanie nie było posępne :D.
UsuńSpokojnie, będzie się dziać. Ja już jestem na etapie pisania, gdzie dużo, dużo się dzieje. Bardzo dużo. Nic tylko czekać. :D