Tę miniaturkę należy czytać
tylko przy znajomości opowiadania: „Przeniewierca”,
jednocześnie jest alternatywną rzeczywistością i nie mieści się w realiach tego
fanfiction – inne charaktery, zakończenie itd. „Igrającą z Ogniem” nazwałabym
fanfiction do tego fanfiction, gdyby nie to, że ja jestem jego autorką :D.
Ostrzeżenia: Najlepiej
przeczytać po rozdziale 11.
Para:
ItaHina
Igrająca
z Ogniem
Była inna. Dobra. Czysta.
Był w niej ogień, który na początku tlił się
lekko, aby później zmienić się w pożar. Zawsze igrała z ogniem, nie wiedząc, że
mogła się przy tym poparzyć.
Widziałem jej szczęście, jej troskę, jej smutek,
który był najpiękniejszy. Strach w jej oczach, kiedy do niej przyszedłem po raz
pierwszy.
Uchiha–san.
Nigdy nie mówiła po imieniu, zawsze pamiętała o tytule
grzecznościowym.
Mogłem ją mieć – nikt nigdy nie dał jej się
ogrzać, nikt jej wcześniej nie dotknął. Nikt nie widział jej twarzy w rozkoszy
ani takim cierpieniu, jaki ja jej sprawiałem. Było coś w tym bardzo
satysfakcjonującego. To ja ją znalazłem, to ja ją odkryłem, to do mnie
należała. Wystarczyło tylko ją posiąść. Poprzez bycie obok niej, rozmowy,
drobne uśmiechy, dbanie o nią, a by na koniec zranić ją i zniszczyć jej beztroską
radość, niewinność.
Ja, z moim charakterem niszczyłem wszystkich i
wszystko. Chciałem zniszczyć, to co stało mi na drodze, a następnie całą ją. Wszystko,
co mi przeszkadzało we własnych celach. Urodziłem się do niszczenia. Nie
zostawiłbym z niej nawet kości.
Ona była inna, pragnęła, abym był szczęśliwy.
Naiwna, niewinna Hinata. Ciepła, jej charakter był moim przeciwieństwem.
Przypominała mi słońce, kiedy się uśmiechała wyglądała promiennie. Była tak jasna, że mogłaby świecić w ciemności
tą swoją dobrocią i bezinteresownością. Chciała mnie ogrzać, ocalić.
Ja – zimny.
Ona – spłonęła.
Nie żyje.
To ja ją zabiłem.
Ciekawa miniaturka, spodobała mi się :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz.
Usuń