Aktualizacja 30.12.2021
Zapraszam do czytania.


BLOG O TEMATYCE ITAHINA
Autor: Sharona

2.10.2020

Rozdział 11


Oko może powiększać. W sercu wszystko jest wielkie.
Emil Cioran

Pamiętała, jak skończyła się impreza i wróciła do pokoju. Przebrała się szybko i runęła na materac, wtulając się w miękką poduszkę. Czuła jak wszystko się buja. Było jej przyjemnie.
Ze snu zbudził ją Itachi.
– Hinata, za pół godziny trening.
– J–jesteś nieludzki – odpowiedziała zachrypniętym głosem.
Podniosła się i przetarła oczy. Włosy odstawały jej we wszystkie strony. Gardło paliło niemiłosiernie. Potrzebowała wody. Gdy spojrzała na Itachiego, niespodziewanie jak dla niej, miała ochotę rzucić w niego poduszką i udawać, że nic się nie stało. Zamiast tego powlokła się z łóżka i skierowała na śniadanie.
Gdy popatrzyła na przyjaciółkę, ucieszyła się, że nie piła wszystkich kolejek. Fū wyglądała jak śmierć. Gmerała w talerzu z jedzeniem. Była przeraźliwie blada. Hinata usiadła naprzeciwko dziewczyny i chwyciła za sok. Oprócz tego, że chciało jej się pić i spać, to nie odczuwała negatywnych skutków picia sake.
Zjadła rybę z ryżem i szybko wykąpała się. Przebrała się w czyste ubranie i poszła do Itachiego. Nie trenowali w sali treningowej jak zwykle, lecz na powietrzu. Itachi postanowił ją wprowadzić w podstawowe techniki natury ognia. Hinata próbowała, lecz nie opanowała ani jednego jutsu. Wiedziała, że aby się ich nauczyć potrzeba czasu i wejrzenia w głąb siebie. Musiała odnaleźć swój wewnętrzny ogień i dopuścić do jego uwolnienia.
Wracając, wstąpili po jedzenie i podstawowe rzeczy dla ich nowego członka. 
Hinata weszła do sali treningowej, bo usłyszała tam dźwięki. W środku znajdowała się Fū i Deidara. Zdejmowali razem bronie ze ścian i wkładali do pudeł.
– Hej, Hinata–chan. – Pomachała ręką. – To pomieszczenie to teraz mój pokój – oznajmiła Fū. –  Cóż, przynajmniej do przeprowadzki.
– Widzę, że już się lepiej czujesz?
– Tak, regeneruję się w try–mi–ga!
– Daj, pomogę ci – mruknął blondyn. Deidara mrugnął do dziewczyny i zabrał z rąk Fū całe pudło shurikenów, a następnie przeniósł je do głównego pokoju.
– Chyba podobasz się Deidarze… – mruknęła Hinata.
– Co?! – Fū zaczęła machać rękami przed twarzą. Dziewczyna ochłonęła. Podrapała się nerwowo po policzku. – Tak myślisz?
Hinata pokiwała głową.
– Przy mnie się tak nie zachowuje, ale przy tobie już tak.
Fū zaczęła podskakiwać ze szczęścia.
– Super, chciałabym mieć chłopaka! – krzyknęła, ale zaraz zakryła swoje usta dłonią. – Nie mów nikomu, że on też mi się podoba – szeptała.
– Nie powiem.
– Nawet Itachiemu?
– Obiecuję – przyrzekła Hinata. – Mamy dla ciebie parę kosmetyków i ubrań. Na pewno ci się przydadzą. A także… – Hinata sięgnęła do plecaka i wyjęła czarny płaszcz z czerwonymi chmurami. – Jest teraz twój.

***

Hinata poprawiła pas obi i zalała swoją herbatę. Żałowała, że jaśmin już przekwitł. Zostały jej ostatnie, ususzone płatki.
– Hinata–chan, widziałaś może gdzieś Deidarę albo Itachiego? Szukam ich i nawet na zewnątrz ich nie ma.
Hinata spochmurniała.
– Chyba się domyślam… – Westchnęła. – Prawdopodobnie załatwiają sprawę ostatnich szpiegów. Mieli pracować dla nas, a nie przekazywali nam prawdziwych informacji. Razem z Itachim znalazłam jednego, ale reszta…
Hinata wzięła drugą filiżankę i postawiła przed Fū. Sypnęła parę płatków i zalała gorącą wodą. Dziewczyna usiadła po drugiej stronie stołu.
Okashi wskoczył na stół i ułożył się pomiędzy dziewczynami. Hinata cieszyła się, że chociaż jego ma. Pogłaskała rudego kota, który zaczął miło mruczeć.
– To dlaczego nie zabrali nas ze sobą? – spytała.
– Może nie chcą, abyśmy widziały, co robią ze szpiegami. Albo robią coś dla organizacji. W końcu Itachi i Deidara są dłużej w Akatsuki. My musimy udowodnić swoją wartość i to, że jesteśmy godne zaufania.
– A ty jeszcze nie spełniłaś tych warunków?
– Nie. – Hinata pokręciła głową. – Jestem tu o wiele krócej niż Deidara i nie zostałam tu sprowadzona z własnej woli. Itachi musiał zagrozić mojej rodzinie, abym zgodziła się z nim pójść. W mojej rodzinnej Wiosce jestem pewnie uznana za porwaną.
– Porwaną?!
– Tak. Zastanawiam się… – Wpatrywała się w płatki jaśminu. – Itachi mówił, że lepiej dla mnie, abym została uznana za porwaną. Wcześniej o tym nie myślałam, ale może chce, abym inwigilowała Konohę. Nie mamy informacji o demonie w Wiosce Liścia i tylko ja mogłabym cokolwiek dowiedzieć się od środka.
– To ma sens – podsumowała Fū i wzięła łyk naparu. – Teraz już wiesz, że z własnej woli dołączyłabyś do organizacji?
– Waham się. Szczerze, to tu czuję się lepiej. Bez ojca, obowiązków rodziny. Tu mogę pomagać bez realnej walki. Mogę być przydatna po prostu używając mojego kekkei genkai. Staję się silniejsza, ale ćwicząc z Itachim, każdy by się stał. – Uśmiechnęła się. – Brakuje mi tylko moich przyjaciół. Żałuję, że nie miałam czasu ani możliwości, aby się z nimi pożegnać. – Westchnęła smutno.
– Zazdroszczę ci – zaczęła – przyjaciół i rodziny. Masz dokąd wracać. Ja nie. Takigakure nie jest dłużej moim domem. Nie odkąd Shibuki–san został zabity.
– Opowiedz mi o nim.
– Był moim przyjacielem i liderem wioski. Pozwalał mi na dużo, mogłam wtedy jeszcze normalnie wychodzić i robić co chcę. Pamiętam go jako dobrego i miłego człowieka. – Fū złapała się za serce.
– Brakuje ci go, prawda?
– Bardzo. – Pokiwała głową. – Ale teraz mam przecież was. – Fū rozpogodziła się, lecz na jej twarzy nadal widać było ból.
– Racja. – Hinata odwzajemniła uśmiech.

***

Cichy, nierówny stukot jego kroków niósł się po ścianach kwatery. Deidara słaniał się na nogach. Z płaszcza mężczyzny zostały jedynie strzępy, a jego bluzka była cała we krwi. Fū krzyknęła i podbiegła do blondyna, będąc pewna, że Deidara został poważnie ranny. Hinata poszła w ślady dziewczyny, jednak szybko zorientowała się, że cała krew nie była jego. Oprócz niewielkich oparzeń nic mu nie było.
– Gdzie Itachi? – spytała Hinata łamiącym się głosem. – Gdzie on jest? Proszę powiedz mi, że nie… – Nie dokończyła zdania, zasłoniła usta i zdusiła szloch. Spazm targnął jej ciałem. Była zaskoczona tą reakcją. Nie spodziewała się, że brak widoku Itachiego może doprowadzić ją do tak skrajnych emocji.
– Hinatka, uspokój się. Nic mu nie jest, danna. Naprawdę.
Hinata nie otwierała oczu. Bała się, że gdy je otworzy, rozpozna na jego twarzy kłamstwo.
– Hinata, mam zwój. Konan wezwała go do siebie. – Deidara położył swoją dłoń na jej barku. Fū objęła przyjaciółkę. – Ja ucierpiałem, bo jeden z tych zdrajców rzucił we mnie moimi własnymi glinami i nie zdążyłem opanować wybuchu.
Hinata otworzyła wreszcie oczy i powiedziała:
  Wierzę, ja… – Spojrzała na zwój. – Chyba się przestraszyłam. Nic mi nie będzie. – Otarła zbłąkaną łzę z policzka. – Ale dlaczego się nie pożegnał? Z nami… – dodała.
Deidara dziwnie się czuł tak, jakby tłumaczył coś dziecku.
– Konan chciała szybkiej pomocy przy maskach. Itachi, odchodząc, kazał mi się tobą zaopiekować. Myślał o tobie, nie bój się, że o tobie zapomniał.
– Czy Konan mówiła coś jeszcze? – Hinata oddychała już spokojniej.
– Wspomniała, że wysłała zwój z informacyjny do członka klanu Hōki. Ma też złą wiadomość. Kakuzu raportował o tym, że Yugito dostała oficjalną misję do Wioski Ukrytej w Dźwięku. Konan będzie podążała za nią i będzie ją obserwować. Hidan jest na miejscu. Za tydzień wyruszymy w drogę do Wioski Dźwięku.
Fū wyglądała na szczęśliwą na wieść o wyrwaniu się z Takigakure.
– A więc czeka nas podróż… – powiedziała cicho Hinata.
– I… – zaczął. – Nie walczysz w następnej walce. To rozkaz od samego przywódcy. Jesteś wystarczająco przydatna jako tropiciel. Nie możemy cię stracić. Od walki są inni.
Hinata pokiwała głową. 

***

Neji zapukał i poczekał, aż Hiashi wyrazi zgodę na jego przyjście. Wszedł do biura przywódcy klanu. Pomieszczenie było jasne, na środku znajdowało się mahoniowe biurko z dużym krzesłem. Pod ścianą stały niskie fotele. Na jednym z nich siedziała Hanabi, która przeglądała zwoje.
Neji ukłonił się.
– Co cię sprowadza? – spytał.
– Hokage–sama wyznaczyła mnie na misję. Wyruszam w przyszłym tygodniu z samego rana.
Hiashi kiwnął głową.
– Z kim? Jaka misja? – zapytał.
– Kiba Inuzuka, Shino Aburame. Misja na ich wniosek – zwiadowcza do Kraju Wodospadu – odpowiedział rzeczowo. – W poszukiwaniu Hinaty – dodał.
– Daj sobie spokój, pewnie nie żyje – odparła Hanabi.
– Przestań – skarcił ojciec. – To misja z ramienia samej Hokage. Nie możemy odrzucić takiej propozycji. Powinniśmy jeszcze dołączyć do misji Kō. Pokaże nas to w dobrym świetle.
– Ostatnie delegacje miały być ostatnimi – przypomniała. – To nic nie da – dodała pewnie.
– Słucham, Hanabi–sama? – spytał Neji.
– Cała ta sytuacja postawiła klan w złej sytuacji. Przedstawiła nas jako słabych. Musieliśmy udowodnić naszą pozycję w innych krajach, aby nikt nie odważył się zaatakować trzonu – dodała surowo. Nie oszczędzała słów. Powiedziała wprost, że chodziło jej tylko o trzon. Nie o gałęzie klanu.
Neji’emu aż zabrało oddech.
– Dlaczego jednak… – zaczął.
– Myślisz, że dlaczego mówimy, że Itachi Uchiha ją porwał? Bo krążą legendy o jego potędze. Nikt się z nim nie równa. Próbujemy zapewnić opinię publiczną, że jesteśmy zalewie o procent słabsi od niego. Uchiha wybił własny klan jakby to było łatwe jak mrugnięcie okiem… Ale nam zdołał odebrać zaledwie jedną osobę.
Neji spojrzał na Hiashiego, który nie wydawał się być zainteresowany rozmową.
– Wierzysz, że jeszcze żyje, wuju?
– Nie potrafiła się obronić – odrzekł.
– Wuju, to my nie potrafiliśmy jej obronić – Miał ochotę wykrzyczeć im to w twarz, ale wyszedł tylko szept. – Porywacz zabrał ją nam z pod nosa.
– Lepiej Uchiha niż Orochimaru. Dobre i tle – stwierdził. – Powinniśmy już dawno nałożyć jej pieczęć. Zwlekałem za długo.
Neji otworzył szerzej oczy. Miał nadzieję, że Hiashi nie mówił o tej pieczęci.
– Myślę, że powinniśmy zbudować jej grób – mruknęła Hanabi. – Chociażby pamiątkowy. Była w końcu członkiem klanu Hyūga, zasługuje na pamięć.
– Racja – zgodził się Hiashi.
– Ona może jeszcze żyć. Mogli ją zostawić ślepą. Jest taka możliwość. – Sam nie wiedział, w co wierzyć. Minęło już tyle czasu.
– Uchiha nie zostawiłby po niej nawet kości.

***

– Nie mogę się skupić. – Hinata zakryła oczy dłońmi. – Ostatnio nie wyrabiam.
– Co się dzieje? – spytała zaciekawiona Fū.
– Czytam jedną stronę tej książki i nie wiem, o czym ona jest. Moje oczy nie chcą współpracować.
Fū pomachała palcem Hinacie przed twarzą.
– Nie oczy, a ser–ce! Serce!
Hinata zarumieniła się i spanikowała, machając dłońmi przed sobą.
– N–nie, nie, nie. Nic w tym rodzaju.
– A te maślane oczka jak patrzysz na Itachiego? Tęsknisz za nim, prawda?
Mężczyzny nie było w kryjówce od paru dni. Hinata nerwowo obgryzła paznokcie u jednej z dłoni. Co rusz sprawdzała Byakuganem, czy Itachi przypadkiem nie wraca.
– N–nie robię żadnych m–maślanych oczek – wyjąkała.
Fū wywróciła oczami.
– Jeszcze niedawno mówiłaś, że ja i Deidara mamy się ku sobie. Nie zauważasz nawet, że ty i Itachi jesteście w takiej samej sytuacji. Na sto procent mu się podobasz. Widzę jak na ciebie patrzy.
– Moje oczy widzą więcej, a nie widzę niczego takiego.
– Bo na sprawy miłosne jesteś ślepa! Musiałby cię zaciągnąć do łóżka, żebyś coś zauważyła.
– Fū! To nieprawda – broniła się cala zarumieniona.
– Myślałaś o tym jaki jest w łóżku? Bo ja w sumie myślałam o…
– Fū! – przerwała jej Hinata.
– Deidarze – dokończyła. Zaśmiała się. – Jesteśmy dziewczynami, chyba możemy rozmawiać o takich sprawach.
Myśli Hinaty nie krążyły wokół takich myśli, jednak myślała czasem o jego ustach. O tym jaką mają fakturę, czy są miękkie i ciepłe. Nagle wspomnienie ją zaatakowało.
Nagle Itachi wynurzył się spod wody, zarzucając swoje włosy do tyłu. Hinata ujrzała jego klatkę piersiową. Woda sięgała mu do bioder, po czym wstał. Nagi i mokry.
Mogła zobaczyć jego ciało w bardzo prosty sposób. Byakugan. Mogła w każdej chwili zacząć obserwować go bez ubrań nawet z sąsiedniego pokoju. Ale nie robiła tego, zbyt bardzo go szanowała.
Teraz niemal ciągle miała aktywowanego Byakugana. Chciała wiedzieć, kiedy Itachi pojawi się na horyzoncie.
– Powiedz szczerze, pociąga cię Itachi? Chociaż trochę?
– J–ja… Nie wiem. – Nie wiedziała, jak odpowiedzieć. Nie była przekonana do żadnej z opcji. Musiała to przemyśleć.
Nie umiała określić czy tak czy nie. I tu był problem. Co z Naruto? Coraz rzadziej go wspominała. Czy jej miłość z dzieciństwa rozpłynęła się w powietrzu? Zapomniała już, jak bardzo była w nim zakochana. Próbowała przywołać jakiekolwiek emocje związane z Uzumakim, ale przychodziły jej jedynie wyblakłe wspomnienia – jego uśmiechu, odwagi, radości, wytrwałości. Na jej usta nadal przychodził uśmiech, kiedy myślała o tym, jak Naruto dopingował ją podczas egzaminu na chūnina albo jak kilka miesięcy później była z nim na misji poszukiwania bikōchū. Nigdy nie czuła do niego pożądania. To nie była taka miłość.
– Tęsknisz za nim?
– Z moimi przyjaciółmi z Wioski też tęsknię.
– Chcesz z nim przebywać cały czas?
– Może czasami, lubię jak jest blisko – odpowiedziała i zarumieniła się. Zaczęła machać rękami, kiedy zorientowała się, co powiedziała. – To znaczy, lubię… jak jesteśmy wszyscy razem. Dobrze mieć was przy sobie.
Fū przeczesała swoje włosy i ułożyła dłonie na policzkach.
– Może masz rację, ale zdecydowanie lgniecie do siebie. Taka jest moja opinia.
Hinata milczała przez chwilę, próbowała znów skupić się na książce, ale nadal coś ją dręczyło.
– A co z tobą i Deidarą? – spytała.
Fū uśmiechała się od ucha do ucha.
– Pocałował mnie dzisiaj rano!
Hinata otworzyła szczerzej swoje oczy.
– Naprawdę? I dopiero teraz mi mówisz?
– Nawet nie wiesz, jak się cieszę. Miałam swój pierwszy pocałunek, był cudowny! – Jej policzki zarumieniły się lekko, a jej oczy zaczęły błyszczeć ze szczęścia.
– Nie za szybko?
– Nie – odpowiedziała od razu. – Czemu mielibyśmy zwlekać? Zdążymy się poznać, będąc razem. Chcę korzystać z tego, co mam. Nie wiem, ile jeszcze pożyję.
– Czemu tak mówisz?
– Nauczyłam się żyć z myślą, że mogę zginąć w każdej chwili – odpowiedziała. – W końcu jestem ninją – dodała.
Życie shinobi było krótkie. Niewielu dożywało sędziwego wieku. Większość ninja umierała jeszcze przed trzydziestym rokiem życia. Wojny, walki, misje, egzaminy. Tylko szczęście, siła i pomyślny los mogły chronić przed śmiercią.
– Itachi może nie wrócić z tej albo kolejnej misji. Możesz nie zdążyć... – urwała Fū.
Hinata zacisnęła pięści. Nie chciała nawet o tym słyszeć.



*****

Hinata, nie możesz jeszcze dostać Itachiego. Nie ważne jak bardzo byś go chciała. Poczekasz sobie.

Przyjaciele Hinaty nie mogliby tak po prostu zniknąć. Musiała ich zostawić, tęskni za nimi.
Chciałam dobrać postacie tak, aby każdy był inny, ale jednocześnie do siebie pasowali (cechy, funkcje w organizacji i historia).
Itachi - poważny i refleksyjny; trening członków organizacji, rekrutacja; ciężka historia z rodziną i bratem.
Deidara - dziecinny; walka z daleka, członek organizacji z wyjątkowym kekkei genkai; historia ojca.
Fu - radosna; demon pod kontrolą; historia wioski.
Hinata - spokojna; Byakugan bez ograniczeń, wyszukiwanie innych, widzenie na odległość, umiejętności medyczne; historia rodziny.
Okashi - skrajnie uroczy *u*, dodający odrobinę cukru w tym opowiadaniu.

Co do Hinaty, to powoli zaczyna się zmieniać, zauważać nowe rzeczy... Stopniowo staje się silniejsza, zauważa swoje atuty, które w Wiosce Liścia były zrównywane. 
Naruto - zawsze uważałam, że miłość Hinaty do Naruto jest taka urocza, ale i bardzo naiwna. Naruto cały czas latał za Sakurą, a Hina przez ponad dwa lata rozłąki nadal była w nim zakochana (lub we wspomnieniu z dzieciństwa, bo po dwóch latach nawet nie wiedziała, jak Naruto wyglądał, jak się zmienił itd.).




3 komentarze:

  1. Nadrobiłam w końcu i znalazłam parę literówek, więc na spokojnie sobie jeszcze raz przepatrz :)
    Co do rozdziału, to tak jak Hinata, przez chwilę myślałam, że to krew Itachiego, dobrze, że jednak nie.
    Smutne jest też zachowanie Hanabi i Hiashiego. Ich podejście do sprawy zniknięcia Hinaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze zawsze sprawdzam rozdział przed publikacją, ale często czegoś nie wyłapuję. ;/
      Hiashi i Hanabi zawsze w moich wyobrażeniach są oschli. Nie wyobrażam sobie ich jako kochających członków rodziny (nie kupuję ich zachowania w filarach).
      Dziękuję za komentarz <3.

      Usuń
    2. Właśnie ja też mam zawsze z tym problem. Dlatego zazwyczaj na następny dzień muszę coś poprawić. Więc doskonale Cię rozumiem :)

      Usuń