Aktualizacja 30.12.2021
Zapraszam do czytania.


BLOG O TEMATYCE ITAHINA
Autor: Sharona

5.02.2021

Rozdział 17

 Miłość to straszne cierpienie. Kto twierdzi inaczej, zapewne jeszcze nigdy nie odczuł tego szczególnego bicia serca. 

Cornelia Funke – Atramentowa krew


Hinata spojrzała na bezksiężycowe niebo, zanurzone w ciemności tak absolutnej, że można było zobaczyć fragmenty Drogi Mlecznej. W oddali migotało mnóstwo gwiazd. Perłowe oczy rozszerzyły się na ten obraz. 
Itachi spojrzał na nią, a potem odwrócił twarz do góry.
– Nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałam spadające gwiazdy. Może jak byłam mała.
– Mam tak samo – zaczął Itachi. – Kiedyś regularnie szukałem spadających gwiazd. Gdy jeszcze byłem dzieckiem, w lato lubiłem spać z Sasuke na dworze. Potrafiliśmy usnąć dopiero nad ranem, bawić się, rozmawiać i wpatrywać w gwiazdy. 
– Kō zabierał mnie na dach rezydencji i tam opatuleni kocami patrzyliśmy się w niebo. Zawsze miał takie jedno życzenie… Chciał znaleźć sobie dobrą żonę – urwała. – Wypowiadałeś życzenia? 
– Tak. – Pokiwał głową. 
– Jakie?
– Jak powiem, to się nie spełnią, prawda? – Spojrzał się w jej oczy. Po chwili pochylił głowę, żeby ustami dotknąć jej szyi. Potem wsunął swoją dłoń w jej włosy, a przez jej kręgosłup przebiegł dreszcz.
– A masz teraz jakieś marzenia? – powiedziała łagodnie. 
– Mam, jednak nie są proste w realizacji. Wątpię, żeby kilka gwiazd mi pomogło, a co dopiero jedna. 
Hinata nie mogła przestać myśleć o tym subtelnym niebezpieczeństwie, które odczuwała wokół Itachiego. Stłumione zagrożenie, które wisiało nad nim jak chmura.

***

Kraj Gorących Źródeł tętnił życiem. Dotarli do kolejnej siedziby po zakończeniu festiwalu. Mieszkańcy jeszcze w odświętnych strojach chowali swoje stragany i zdejmowali dekoracje z domów. 
Kolejna kryjówka nie była w zasadzie kryjówką, a piętrowym domem na jednej z mniej turystycznych ulic. Itachi otworzył drzwi. Dom wyglądał na opuszczony. Wnętrze pokryte było cienką warstwą kurzu. Hinata podeszła od razu do okna, aby je otworzyć i wpuścić trochę świeżego powietrza.
– Nie jest źle – rzucił Deidara i wszedł od razu po schodach. – Ja z Fū zajmujemy największą sypialnię! – krzyknął. 
Fū poszła na piętro, a Hinata za nią. Weszła do kolejnego pokoju.
Hinata poczuła się jakby powróciła do świata żywych. Mieli dostęp do ciepłej, bieżącej wody oraz kanalizacji. Mieli światło i prąd. Nie musieli już się martwić o pilnowanie pochodni. Zdjęła ciężki plecak i ułożyła go na ziemi. Pomieszczenie było małe, jednak wystarczające na tyle, aby pomieścić normalne łóżko, komodę i szafkę. Hinata ucieszyła się, że nie musi już spać na futonie. Spojrzała przez okno. Miała widok na znajdujący się w oddali las. 
Zabrała się za sprzątanie swojej sypialni. Rozpakowała się i zjadła ostatnią porcję swojego prowiantu. Szybko zapadł zmrok. Hinata wyszła z pokoju. Była zmęczona, ale chciała rozejrzeć się po okolicy. Całe miejsce było oświetlone przez małe latarnie.
Ogród wypełnił dźwięk cykad. Subtelny wiatr wstrząsnął liśćmi drzew. Księżyc był tylko srebrnym sierpem na niebie. 
 Przez krótką chwilę Itachi pozwolił sobie obserwować Hinatę w ciszy. Jej perłowe oczy niemal błyszczały. Itachi miał wrażenie, że aż odbijały światło latarni.
Hinata aktywowała Byakugan, sekundę później wykryła mężczyznę obserwującego ją z balkonu. Uchiha zeskoczył. 
– Itachi – zaczęła. – Czy mogę… em…
– Śmiało.
Na policzkach Hinaty pojawił się rumieniec.
– Czy mogę cię przytulić? – spytała szybko. 
Itachi pokiwał głową.
Hinata wtuliła się w szerokie ramiona mężczyzny, umieściła swoją głowę w przestrzeni między jego szyją a barkiem i wdychała jego mocny zapach. Chciała, żeby ją teraz pocałował, jak wtedy. 
– Tylko to.
Jego dłoń ujęła jej kark, delikatnie zatapiając palce w jej miękkie włosy. Nachylił się do niej i pocałował, ale nie w policzek, jak Hinata się spodziewała, lecz w usta. Zawrotne ciepło przepłynęło przez jej żyły. Miękkie, zmysłowe wargi nakłoniły ją do oddania pocałunku. Hinata zacisnęła oczy, a przyjemność uderzyła ją w lędźwie. Jej tętno gwałtownie wzrosło. 
Nie wiedziała, co się z nią dzieje. Dlaczego tak nagle zaczęła reagować na dotyk Uchihy? Dlaczego czuła w sobie taki dziwny ogień… który za wszelką cenę domagał się ugaszenia? 
Itachi pochylił się i odgarnął ręką włosy z jej prawego ramienia. Przyłożył swoje usta do jej miękkiej, mlecznobiałej skóry.
Wciąż jednak resztkami silnej woli opierała się temu, co najprawdopodobniej było nieuniknione. Mimowolnie otarła się o niego. Sapnęła z wrażenia. Itachi muskał jej szyję i odkryty obojczyk.
– Itachi–kun – zawołała resztkami silnej woli.
Uchiha wyprostował się i uśmiechnął rozbrajająco, widząc jej czerwoną twarz.
– Chcesz? – spytał.
– Tak – odpowiedziała bez wahania. Nic innego nie była w stanie odpowiedzieć. Ta głęboka czerń jego oczu niemal hipnotyzowała.
Język Itachiego przylgnął do jej, jego pocałunek był mocny i pełen głodu, nie było w nim nic miękkiego ani niepewnego. Był czystą pasją, czystą potrzebą. Uchiha zwinnie wplótł palce w granatowe włosy Hinaty i pożarł ją. Wydobyła zdławiony jęk.
Hinata poczuła rozpaczliwe pragnienie. Jej żołądek ścisnął się w supeł, a jej uda napięły. Przyjemne ciepło rozlewało się po jej brzuchu.

***

Hinata pływała. Od przyjemnie chłodnej wody odbijały się promienie słoneczne. W oddali widziała bawiących się przyjaciół. Naruto skakał na główkę. Sakura, Ino, Tenten i Lee odbijali piłkę na plaży. Kiba bawił się z Akamaru na płytkiej wodzie, zaś Shino leżał na dmuchanym materacu. 
Gdzieś mignęła jej postać, od razu za nią podążyła. 
Nurt wody wyrzucił ją na dalszy brzeg plaży. Chciała przetrzeć oczy z piasku, ale gdy otworzyła oczy, zobaczyła, że leży na kościach. Szkielety były ubrane w ubrania Kō i Neji’ego. Hinata poderwała się, ale gdy wstała, uderzyła o kogoś.  
Odwróciła się i zobaczyła surowy wzrok ojca. Hiashi zamachnął się, aby ją spoliczkować.
Hinata otworzyła oczy.

***

Siedziała przy oknie i obserwowała burzowe niebo. Błysk przeciął ciemność.
Głaskała Okashiego, który spokojnie spał sobie na jej kolanach.
– Jesteś dziś jakaś zamyślona – zauważył Itachi.
Ostatnio uważniej obserwował jej zachowanie.  
– Ostatnio przeczę wszystkiemu, co kiedyś uznawałam za oczywiste – odpowiedziała. Wioska, rodzina, przyjaciele, cele, marzenia… Coraz częściej tonęła w myślach i zaczęła dochodzić do niepokojących wniosków. Jej dawne życie straciło sens. Nie była już taka jak kiedyś.
– Sądzisz, że się zmieniłam? – Tępo patrzyła się przed siebie.
– Bez cienia wątpliwości. 

***

Hinata uporczywie próbowała domyć plamę na kanapie, jednak było to ponad jej siłę. Kanapa była duża, skurzana, ale widać było, że jest zniszczona i stara. Obok stał mahoniowy stół z krzesłami. A obok znajdowała się biblioteczka. Odkurzenie jej było koszmarem. Hinata przerwała sprzątanie, gdy usłyszała trzaskanie drzwiami.
– Jak było? – skierowała pytanie do wchodzącej do pomieszczenia Fū. Dziewczyna jak gdyby nigdy nic rozsiadła się na kanapie. 
Deidara zaś poszedł do kuchni rozpakować zakupy spożywcze.
– Te gorące źródła są naprawdę gorące. Było ekstra! Powinniście też tam pójść, są specjalne łaźnie dla par!
– Dla par? – spytała.
Hinata usiadła obok Fū.
– Można kąpać się tylko we dwójkę w odosobnieniu od innych.
Hinata zarumieniła się.
– Oj, nie bądź taka niewinna – zaczęła. – Widziałam cię ostatnio z Itachim – wyszeptała.
Hinata spłonęła rumieńcem.
– Czy wy – zaczęła, ale nie dokończyła. Pytanie nie chciało jej przejść przez gardło.
– No jasne! – odpowiedziała. – A ty i Itachi? Na jakim etapie jesteście? 
– My… nie wiem, czy nawet jesteśmy razem. – Spochmurniała. Ułożyła łokcie na kolanach i spuściła głowę w dół. – Całowaliśmy się, ale nic więcej nie zostało powiedziane.
– Ale chcecie być razem?
– Ja tak. Nawet bardzo, ale… boję się wykonać następnego kroku, co jeśli on powie, że chciałby tylko się całować albo tylko robić… inne rzeczy.
– Hinata… – Westchnęła Fū. – Myślę, że wszystko się ułoży. Ale najpierw – urwała. 
Fū poleciała szybko na górę i równie szybko zeszłą po schodach. Podała Hinacie nieodpakowaną paczuszkę.
– Trzymaj. Na wszelki wypadek. Żebyś czuła się bezpieczna.
Hinata spojrzała się na pakunek, nie wierząc w to, że trzyma właśnie zabezpieczenie. Myśl o tym, że mogłaby z tego skorzystać była nie do opisania.
– Dziękuję, Fū. Ja mam pytanie – zaczęła i przerwała. – Czy to… boli albo jest jakieś… nieprzyjemne? – spytała cienkim, cichym głosem.
– Wprost przeciwnie – odpowiedziała z uśmiechem. – Ale nierób czegoś, czego byś nie chciała. Idź za głosem serca, a nie przeciw niemu.
Hinata westchnęła.
– Dziękuję, że odzywasz się do mnie. Nawet po tym wszystkim, co się ostatnio stało.
– Nie ma sprawy. W końcu jesteśmy przyjaciółkami, prawda? – spytała.
– Prawda – opowiedziała i przytuliła się do Fū.

***

Hinata właśnie kończyła dekorować tort. 
– Jest naprawdę przepiękny, nie wiedziałem, że umiesz też piec – rzucił Deidara.
– Umiem troszkę – odpowiedziała nieśmiało – tylko na poprzedniej kwaterze nie mieliśmy piekarnika.
Hinata ułożyła świeczki na torcie. 
– Gotowe.
– Fū! Możesz już zejść! – krzyknął blondyn. 
Itachi wstał z kanapy. Odłożył książkę na półkę i podszedł do reszty.
Fū radośnie zbiegła po schodach.
Itachi szykował się, aby podpalić świeczki.
Nagle usłyszeli szczęk zamka. Ktoś otworzył drzwi. 
– Hidan–san, co cię do nas sprowadza? – spytała Hinata. Uśmiechnęła się łagodnie do mężczyzny.
Hidan zamknął oczy. Lewie trzymał się na nogach. Oparł się o ścianę.
– Konan nie żyje.
Słowa Hidana odbijały się niczym echo. Wiadomość ta była jak grom z jasnego nieba. Deidara upuścił filiżankę, która roztrzaskała się o posadzkę. Po chwili schyli się, aby posprzątać kawałeczki.
– Jak zginęła? – wydusił Itachi. 
– Została zmiażdżona przez skałę. Znalazła Hana i podeszła zbyt blisko. Wykryli ją. Walczyła w pojedynkę. Nie dotarłem na czas – przyznał z bólem. Widać, że mężczyzna miał wyrzuty sumienia.
– Zostało po niej tylko to – wyszeptał.
Hidan podszedł bliżej i wyjął z płaszcza fioletową, papierową różę.
– Świętujecie? – spytał mężczyzna, patrząc na tort. – Świętujmy, Konan nie byłaby zadowolona, jakby wiedziała, że jesteśmy przez nią smutni.
Nie cieszyli się. Itachi ognistym jutsu rozpalił świeczki. Fū podeszła do tortu i zapatrzyła się w płomienie.
– Życzę sobie, żeby już nikt więcej nie umarł.
Przecież wiadomo było, że tylko niewypowiedziane na głos życzenie się spełni.



Trochę romansu, Hinata nie poznaje sama siebie. Ale cóż. Jest zakochana.
Fu wybaczyła Hinacie, w końcu nie mogła się na nią zbyt długo gniewać.
I Konan.
Nie może wszystko iść zbyt dobrze, prawda? Organizacja miała ostatnio same sukcesy, jednak dojście do władzy zawsze jest okupowane krwią.

*

A ja już w miarę zdrowa i prawie po sesji :)

5 komentarzy:

  1. Zastanawiam się, co tak naprawdę dzieje się teraz w głowie Itasia? Czy w tym opowiadaniu jest kanoniczny? W sensie, czy w jego życiu wcześniej była Izumi?
    Hinata jest zakochana i może rzeczywiście dobrze, że oddała się chwili przyjemności. Aż sama bym wróciła do tego stanu - pierwszej miłości :-)
    Cieszę się, że już Ci lepiej i trzymam kciuki za udaną sesje! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Itachi na pewno na początku był kanoniczny pod względem charakteru^^. Ale biorąc pod uwagę, że sama fabuła jest bardzo, ale to bardzo niekanoniczna to trudno, żeby postacie zachowywały się identycznie jak w oryginale. Hinata już jest całkowicie niekanoninczna, zbyt mocno nią targnęło, zbyt dużo się wydarzyło, żeby jej to nie zmieniło. Staram się oddać ich charaktery, ale wyznaję, że zawsze akcja musi oznaczać reakcję, co oznacza, że każdy moment oddziałuje na bohaterów w pewien sposób.
      Co do Izumi... zawsze myślałam, że Izumi szalała za Shisuim, a nie Itachim... Chyba mam braki w wiedzy, heh :D
      Co do tych wszystkich pierwszych razów, to właśnie to chciałam oddać. Jak ja to pamiętam, jakie emocje temu towarzyszą itd. Dosłownie niektóre momenty z opowiadania opisałam tak jak ja je pamiętam. Ach ta młodość :D
      Dziękuję za komentarz.

      PS: sesję zdałam na 5.0 XD

      Usuń
  2. No, troszeczkę mnie tutaj nie było! Niestety pandemia i związane z nią utrudnienia na studiach troszeczkę przyblokowały moje działania w sferze bloggerowej. Na szczęście mam nieco czasu, więc w końcu nadrabiam zaległości. ^^

    Notki czyta mi się bardzo szybko, prawdopodobnie przez ich długość. Mogę tylko pozazdrościć stylu pisania, dzięki któremu potrafisz w krótkiej notce zawrzeć dużo treści. Co zaś do samej treści: ponownie i coraz bardziej mam wrażenie, że nie tyle czytam opowiadanie z uniwersum Naruto, co opowiadanie gatunku young adult. Ciekawi mnie to, że zdecydowałaś się wtrącać w uniwersum shinobi rzeczy takie jak rozmowy o pierwszych zakochaniach, zbliżeniach intymnych. To naprawdę niecodzienne, a nawet jeśli, to nie jest to prowadzone w taki sposób. Rozterki Hinaty odnośnie przyjaźni, miłostek i innych tego typu rzeczy sprawiają, że widzę ją trochę w tym opowiadaniu jako niedojrzałego podlotka, który w jednej chwili wchodzi w dorosłe życie, a w drugiej mierzy się z brutalnością tego świata. Ciekawa konwencja. ^^

    Co do samej relacji ItaHina; na ten moment jestem dość sceptyczna, choć muszę przyznać, że sceny z nimi są całkiem urocze i wywołują uśmiech na twarzy.

    Gratuluję z okazji powrotu do zdrowia i pomyślnie zdanej sesji. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ItaHina jest niespotykane - chyba jestem pierwsza w Polsce (znaczy pewnie były jakieś pojedyncze one shoty ItaHina na onecie), która napisała dłuższy fanfik ItaHina - po prostu ta para jest nierealna (ale ja bardzo lubię takie nierealne pary, bo to bardzo pobudza moją wyobraźnię). Myśląc o tej parze miałam właśnie takie myśli:
      Itachi - dorosły mężczyzna, mentor, dużo wie o świecie i życiu
      Hinata - młoda, niedoświadczona, uczy się życia

      Co do kategorii young adult - chcąc nie chcąc wybrałam taki wiek Hinaty i taki rozwój sytuacji. Dorosła Hinata - to temat na oddzielny fanfik - moja Hinatka jest po prostu niepełnoletnia, więc będą się jej tyczyć problemy młodzieży (przynajmniej trochę, bo ninja pod pewnymi względami musi zachowywać się jak dorosły).

      Usuń
    2. "Notki czyta mi się bardzo szybko, prawdopodobnie przez ich długość. Mogę tylko pozazdrościć stylu pisania, dzięki któremu potrafisz w krótkiej notce zawrzeć dużo treści. " - zapomniałam dodać, że ja właśnie zazdrościłam Tobie i to bardzo mocno, że umiesz pisać takie długie sceny ❤ Ja, jeśli spróbuję przedłużyć rozdział to wychodzi jakoś na siłę i sztucznie, a pół sceny jest nagle 'o niczym'. Sama lubię długie rozdziały, bo wtedy zajmują one dużo czasu, a ja lubię czytać <3.
      Prawdę mówiąc, nie mogę się doczekać, aż obronię licencjat i zabiorę się za nadrabianie czytania rozdziałów na innych blogach. Widziałam, że postanowiłaś edytować swój fanfik pod wpływem rad z WS. Odwiedzę Twojego bloga, gdy się obronię (może wcześniej, jeśli nie wytrzymam postanowienia).
      Na razie życzę Ci bardzo dużo weny i nie mogę się doczekać aż przeczytam, co się u Ciebie zmieniło.

      Usuń