Granicą każdego bólu jest następny, jeszcze większy.
Hinata
pędziła. Wyczuwała już ich chakrę.
Przed
oczami miała obraz walczących przyjaciół.
Deidara
walczył z ciągłymi atakami Neji’ego i Kiby. Itachi odpierał ataki Kō i Shino.
Uchiha przegrywał. Krew spływała z jego oczu, brudząc jego twarz i ubrania.
Akamaru leżał pod drzewem. Był ranny, a z jego ciała wypływała krew, tworząc
kałużę.
Fū
wyrwała się i szybciej dotarła do ekipy.
–
Ripun! – krzyknęła Fū. Uwolniła ze swoich skrzydeł pył, który ze względu na
swoją luminescencję, oślepił wszystkich.
Neji
i Kiba odskoczyli. Fū wzięła Deidarę za ręce do góry.
–
Hinata… czuję ją – powiedział Inuzuka. – Tak dobrze cię widzieć!
W
oczach Kiby pojawiły się łzy. Mężczyzna podbiegł do przyjaciółki, ale ona była
skoncentrowana na Kō. Słowa Inuzuki jakby do niej nie docierały.
–
Kō, przestań! – krzyknęła. Była pewna, że mężczyzna zaraz zabije Itachiego,
który ledwie stał na nogach. – Kō!
Kō
nie zareagował na słowa Hinaty, nieustannie blokował punkty chakry Uchihy.
Dziewczyna zdecydowanie podniosła dwa palce do ust.
–
Hyūga Sōke no Juinjutsu!
Kō
upadł na kolana, trzymając się za serce. Zaczął krzyczeć i drapać swoje
ubranie, chcąc je rozerwać na strzępy.
–
Hi–na–ta! – wyjęczał Kō.
–
Hinata, przestań!
Neji
zrzucił z czoła opaskę ninja. W mgnieniu oka jego pieczęć rozżarzyła się.
Paliła żywym ogniem. Mężczyzna klęczał, a jego oczy skierowane były ku niebu,
jednak ten nic nie widział. Czuł jedynie niewyobrażalny ból, którego nie mógł
nawet wyartykułować.
–
Kō umiera! – krzyknął Kiba. – Hinata, przestań! Zabijesz ich!
Hinata
jak w amoku nie poruszyła się ani o milimetr. Głosy nie wydawały się do niej
docierać.
Fū
powoli podchodziła bliżej.
–
Neji, to mój przyjaciel, nie mogę pozwolić, abyś do dalej krzywdziła!
Hinata
zatoczyła się, złapała się za głowę i wyczuła krew. Upadła na ziemię.
***
Hinata
weszła do pokoju i szczerze pragnęła z niego wyjść. W tamtym momencie
nienawidziła siebie i Itachiego za to, że Uchiha postanowił walczyć z jej
przyjaciółmi i rodziną; za to, że zabiła Kō, chociaż nie chciała; że zdradziła
przyjaciół i Wioskę…
Ból
eksplodował jej pod powiekami tysiącami iskier. Jej imię wypowiedziane przez Kō
obijało się echem w jej głowie.
–
Uderz mnie, jeśli czujesz taką potrzebę... – zaczął Itachi, zauważając, że
Hinata nie odeszła od drzwi. – Nieważne czy mnie zranisz. To i tak byłoby
niczym w porównaniu z tym, co ja zrobiłem.
Itachi
wstał i podszedł bliżej Hinaty. Złapał kosmyk jej włosów, ale dziewczyna
cofnęła się o krok.
–
Nie mogę – odezwała się Hinata.
–
Jeśli mogę pomóc ci poczuć się lepiej, to śmiało – zachęcił ją.
Hinata
zatopiła wzrok w jego przekrwionych oczach.
–
P–przestań – zajęknęła.
Uchiha
ruszył o krok, zmuszając Hinatę do oparcia się o drzwi. Dziewczyna mimowolnie
zaczęła uderzać go w tors. Łzy zaczęły jej spływać po policzkach. Im bardziej
go biła, tym bardziej płakała. Itachi nawet nie drgnął.
–
Mam krew na rękach! – krzyknęła nagle.
–
Który shinobi nie ma – odpowiedział spokojnie Itachi.
–
Ufałam ci. Wiłeś mi nóż w plecy. Nie po raz pierwszy. Po to do nich wtedy
poszedłeś. Mogłeś ich zostawić! Wtedy nic by się nie stało!
Dlaczego?
Dlaczego mi to zrobiłeś?
Itachi
westchnął i objął drżące ciało Hinaty.
–
Ludzki umysł to potężne narzędzie. Można zmusić swój umysł do wszystkiego,
jeśli tylko otworzy się pewną furtkę. Jeśli tylko wie się, gdzie znajduje się
zamek i w jaki sposób go otworzyć… Pełna kontrola, brak emocji czy też uczuć.
Trzeba być silnym, bo gdy raz się otworzy zamek, bardzo łatwo zatracić
człowieczeństwo.
–
Ale…
–
Przy tobie czuję się bardziej człowiekiem, przy tobie i Sasuke. Bardzo mi go
przypominasz. Ty jeszcze nie utraciłaś swojej niewinności i nadal masz dobre,
nieskażone serce.
Nawet
jeśli mnie nienawidzi, to ja go kocham. Cokolwiek by nie zrobił, cokolwiek by
nie powiedział. Hinata nagle przypomniała sobie słowa Itachiego.
–
Kochałem ich, ale zrobiliby coś czego szczerze nienawidzę. Klan Uchiha chciał
wywołać wojnę domową, chcieli zakłócić pokój. Chociażbym miał zabić każdego
buntownika… za mojego życia nie pozwolę na wojnę. Nigdy.
–
Twój klan chciał przeprowadzić zamach stanu? – dopytała.
–
Tak. Chcieli zabić Trzeciego Hokage, a mój ojciec miał zastąpić jego miejsce.
Klan Uchiha rządziłby brutalnie Wioską.
Hinata
pomyślała, że jeśli Itachi mówił prawdę, to cieszyła się, że temu zapobiegł.
Czy przeżyłaby wojnę domową? Czy jej rodzina byłaby cała? Pewnie nie. Czy
byłaby szczęśliwa pod despotycznymi rządami Uchihów?
Itachi
miał coś w sobie z pacyfisty. Świat był zawsze okrutny i niesprawiedliwy.
Czasem ogień trzeba pokonać ogniem. Mogła być ostoją. Mogła być wodą, która
ugasi pożar. Hinata nie patrzyła już na niego z nienawiścią, ale ze
współczuciem. Czuła wewnętrznie, że Itachi ma dobre intencje, a jego metody są
złe.
–
Wioska w ramach obrony przy zamachu stanu i tak by ich wszystkich pozabijała.
Może zostawili by dzieci. Zabiłem rodzinę z poczucia obowiązku. Widziałem już
wojny i spojrzałem śmierci w oczy. Oni byli nie do uratowania.
–
A Sasuke–kun?
–
Pamiętam jak złapałem go w genjutsu, gdy wkraczał do naszej dzielnicy.
Odniosłem go niemal pod sam szpital. Nawet wtedy nie mogłem go zranić. Miał w
sobie dobro i nadal gdzieś w nim jest. Bardzo głęboko ukryte, związane łańcuchami,
ale jest.
–
Zastanawiałam się, dlaczego tylko on przeżył – powiedziała cicho.
–
Mam dla niego wyjątkowe zadanie – urwał i westchnął głęboko jakby słowa, które
chciał wypowiedzieć sprawiały mu ból. – Będzie kontynuował moją misję. Dzięki
mnie zyska największą moc Uchiha, taką, której ja sam nie mógłbym osiągnąć. Dam
mu swoje życie, swoje oczy i swoją wolę.
Hinata
zamrugała parokrotnie, chcąc powstrzymać łzy.
–
Wolę ognia?
–
Wolę pokoju – odpowiedział spokojnie. – Zabije mnie i przejmie moje stanowisko
w organizacji.
–
Nie! – krzyknęła i poderwała się z łóżka. – Itachi, nie możesz!
Coś
ukłuło ją w sercu. Odkryte uczucia wypłynęły na wierzch.
–
Hinata, tak wybrałem.
Zamrugała
szybko oczami. Bardzo nie chciała się znowu rozpłakać. Czuła już łzy pod
powiekami, a szczęka drgała jej w niekontrolowany sposób.
Jak
mógł tak mówić? Hinata zakochała się w nim i dopiero teraz przyznała to przed
sobą. Emocje wybuchły w jej sercu.
–
Czy coś jeszcze przede mną ukrywasz? – spytała z bólem. Przetarła dłonią mokre
od łez policzki.
Nie
mogła uwierzyć w to, że Itachi miał… umrzeć. Że jego życie będzie trwało
jeszcze kilka miesięcy albo lat. To za krótko.
–
Podejdź bliżej – powiedział, a Hinata usiadła na łóżku tuż przy mężczyźnie.
Itachi podciągnął się do pozycji półleżącej i po omacku znalazł twarz
dziewczyny. Delikatnie złapał jej delikatny jak satyna policzek i przybliżył do
siebie. – Tylko to.
Jego
dłoń ujęła jej kark, delikatnie zatapiając palce w jej miękkie włosy. Nachylił
się do niej i pocałował, ale nie w policzek, jak Hinata się spodziewała, lecz w
usta. Zawrotne ciepło przepłynęło przez jej żyły. Miękkie, zmysłowe wargi
nakłoniły ją do oddania pocałunku.
Hinata
zacisnęła oczy, a przyjemność uderzyła ją w lędźwie. Jej tętno gwałtownie
wzrosło. Zarumieniła się i dotknęła jego szyi, obejmując go. Była zdumiona
swoją śmiałością. Chciała przedłużyć tą chwilę w nieskończoność.
Niechętnie
odsunęła się od Itachiego, aby zaczerpnąć oddech. Hinata ułożyła głowę na jego
klatce piersiowej.
Itachi
drugą ręką objął ją w pasie, a ona cała zadrżała.
–
Nie martw się, na razie nigdzie się nie wybieram.
Obietnica
nie była co najmniej pocieszająca, ponieważ Hinata doskonale wiedziała, jak
łatwo można ją wycofać.
Nareszcie! To jest słowo klucz, które mam w głowie, czytając ostatnią scenę. Itaś wreszcie się otworzył. Chciałam tylko powiedzieć, że chyba ściągnęłam telepatyczne takie wydarzenia i tą rozmowę, ponieważ wczoraj oglądałam wszystkie odcinki bitwy Itachi va Sasuke. Magia :D
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego w takim razie! Chociaż jestem słaba zawsze w składaniu życzeń, to dużo radości z pisania, weny twórczej i wszystkiego co sobie zapragniesz :-)
Ja pisząc to opowiadanie słucham sobie soundtracków z Naruto, więc piszę sobie pod klimat.
UsuńDziękuję za komentarz i życzenia ❤
Nie spodziewałam się tak szybkiej konfrontacji drużyny poszukiwawczej Konohy z odmienionym Akatsuki. Dość mocno też rzucił mi się w oczy niejaki egoizm Hinaty. Rozumiem, że Itachi stał się dla niej ważny, ale to dość drastyczne, że tak okrutnie postąpiła z Ko, Nejim i Kibą. Odnoszę przez to wrażenie, że stara Hinata zniknęła, zastąpiona tą, która już zupełnie poddała się wpływowi Akatsuki.
OdpowiedzUsuńNatomiast tak długo wyczekiwana scena pocałunku była całkiem urocza. Dobrze, że Hinata w końcu zdała sobie sprawę ze swoich uczuć i pragnie wspierać Itachiego. Niby wiadome jest, jak kończy on w kanonie, ale mam przeczucie, że tutaj historia potoczy się inaczej. ^^
Ah, i zapomniałam dodać: Wiem, że spóźnione, ale wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. ^^
Usuń